25-letni górnik, przysypany w nocy z czwartku na piątek skałami stropowymi w kopalni "Mysłowice" nie daje oznak życia - wynika z informacji służb ratowniczych.
Mężczyzna jest jeszcze częściowo przysypany i lekarz nie ma do niego dostępu. Dopiero po oględzinach lekarskich będzie można z całą pewnością stwierdzić, że górnik nie żyje.
Jak powiedział PAP główny inżynier bhp i szkoleń w kopalni, Grzegorz Pelon, skały stropowe oberwały się na odcinku ok. 10 metrów. W tym rejonie pracowało pięć osób; czterej górnicy uciekli przed zawałem.
Akcję 500 metrów pod ziemią prowadzą cztery zastępy ratownicze. Udało im się dojść do przysypanego górnika, ale nie zdołali go jeszcze wydostać spod skał.
Do wypadku doszło przy ścianie wydobywczej dopiero przygotowywanej do uruchomienia. Brygada górników zbroiła ją. Wydobycie węgla w kopalni odbywa się bez zakłóceń. (PAP)
mab/ jbr/