Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Analitycy: Wybory do PE przyciągną głos protestu

0
Podziel się:

Mniejsze brytyjskie partie - UKIP (Partia
Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) i Zieloni - mogą sprawić
przykrą niespodziankę trzem największym partiom w wyborach do
Parlamentu Europejskiego 4 czerwca - sądzą politolodzy z London
School of Economics (LSE), pytani przez PAP.

Mniejsze brytyjskie partie - UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) i Zieloni - mogą sprawić przykrą niespodziankę trzem największym partiom w wyborach do Parlamentu Europejskiego 4 czerwca - sądzą politolodzy z London School of Economics (LSE), pytani przez PAP.

Według profesorów Tony'ego Traversa i Patricka Dunleavy mniejszym partiom sprzyja proporcjonalna ordynacja wyborcza niestosowana w wyborach powszechnych i lokalnych oraz oburzenie społeczne z powodu skandalu na tle parlamentarnego systemu refundacji wydatków poselskich.

"UKIP daje brytyjskim wyborcom okazję nie tylko do zamanifestowania tradycyjnego, eurosceptycznego stosunku, ale także dania bolesnej nauczki największym partiom z powodu skandalu politycznego, jakim okazał się system refundacji poselskich wydatków" - uważa prof. Travers.

Jego zdaniem "zachodzi obawa, iż na eurosceptycznym skrzydle politycznego spektrum UKIP odbierze głosy głównej opozycyjnej partii konserwatywnej oraz skrajnie prawicowej Brytyjskiej Partii Narodowej. Zanosi się na to, iż to samo może stać się na lewym skrzydle, gdzie Zieloni mogą przejąć głosy rozczarowanych wyborców Partii Pracy i Liberalnych Demokratów".

UKIP w wyborach do PE w 2004 r. zdobył 16,2 proc. ogółu głosów, co dało mu 12 mandatów eurodeputowanych. Przeciwko dwóm spośród nich wszczęto dochodzenie o malwersacje finansowe, ale nie miało to większego wpływu na opinię publiczną. Partię finansuje milioner Stuart Wheeler, dla którego konserwatyści są za mało eurosceptyczni.

Zieloni w wyborach w 2004 r. zdobyli 6,3 proc. głosów i mają dwóch europosłów. W niedawnej analizie standardów poselskich w PE przywódczyni brytyjskiej Partii Zielonych Caroline Lucas zajęła 1. miejsce, a Partia Zielonych została uznana za najbardziej przejrzystą finansowo.

Travers przewiduje, iż wybory do PE przyniosą porażkę dwóm największym partiom politycznym: laburzystom i konserwatystom. Pewnym pocieszeniem dla Partii Pracy będzie to, iż konserwatystom najprawdopodobniej nie uda się osiągnąć tak dobrego wyniku, jak by chcieli.

Naukowiec LSE przestrzega zarazem przed wyciąganiem z wyborów do PE zbyt daleko idących wniosków dla bliskich już wyborów powszechnych w W. Brytanii. Jego zdaniem lepszego wglądu dostarczy wynik wyborów lokalnych, odbywających się równolegle z wyborami do PE.

"Wybory do PE mogą przybrać formę protestu przeciwko dużym partiom, wyrażającego się we wzroście poparcia dla małych. W odróżnieniu od wyborów do PE, wybory powszechne dotyczyć będą głównie kwestii gospodarczych: oceny rządowych prób wyjścia z recesji i skali niezbędnych cięć wydatków" - zaznaczył.

W ocenie prof. Patricka Dunleavy poparcie dla partii, które chcą wystąpienia z UE (UKIP i BNP), w sporej części bierze się stąd, iż głosują na nie wyborcy przeciwni swobodnemu przemieszczaniu się siły roboczej w ramach Unii, trudno jednak ocenić, czy sprawa ta dla ogółu wyborców rzeczywiście jest na pierwszym planie.

"Gdyby wybory odbyły się w ub.r. to z pewnością migracja z krajów UE byłaby bardzo ważną kwestią, ale recesja spowodowała, iż spora część imigrantów wróciła do siebie. Skandal wokół rozliczania poselskich wydatków i nadużywania systemu przywilejów parlamentarnych przesłania obecnie inne kwestie, choć migracja to sprawa, która nadal wyborców nurtuje" - wyjaśnił.

"Jedynym praktycznym sposobem kontroli migracji z UE byłoby dla W. Brytanii wystąpienie z Unii. Takie rozwiązanie w referendum poparłby jeden Brytyjczyk na sześciu lub najwyżej jeden na pięciu. Z kolei co piąty Brytyjczyk ma pozytywne nastawienie do UE w jej obecnej postaci. Reszta sytuuje się pomiędzy tymi dwoma biegunami" - zaznaczył Dunleavy.

Zieloni to jego zdaniem partia, która nie tylko wyszła bez skazy ze skandalu refundacyjnego (ma reprezentację w szkockim parlamencie i Radzie Miejskiej Londynu, ale nie w brytyjskim parlamencie - PAP), ale także przechwyciła lewicowe hasła, od których odeszli laburzyści, stając się partią politycznego establishmentu. (PAP)

asw/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)