Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Apelacja w procesie znanego podlaskiego biznesmena

0
Podziel się:

Białostocki sąd okręgowy rozpatruje w
piątek apelację od wyroku znanego podlaskiego biznesmena Mirosława
C., skazanego w pierwszej instancji za oszustwo i działanie na
szkodę własnej spółki Farm Agro Planta (FAP) z Bielska
Podlaskiego.

*Białostocki sąd okręgowy rozpatruje w piątek apelację od wyroku znanego podlaskiego biznesmena Mirosława C., skazanego w pierwszej instancji za oszustwo i działanie na szkodę własnej spółki Farm Agro Planta (FAP) z Bielska Podlaskiego. *

W październiku 2006 roku Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim skazał Mirosława C. na karę 4,5 roku więzienia.

Spośród pozostałych siedmiu współoskarżonych, których apelacje także rozpatruje w piątek sąd, najsurowszy wyrok dwóch lat więzienia zapadł wobec przewodniczącego Rady Nadzorczej spółki FAP, należącej do Mirosława C. (obecnie znajdującej się w upadłości).

Mirosław C. i przewodniczący Rady Nadzorczej mają też solidarnie częściowo naprawić szkodę - to kwota sięgająca kilku mln zł. Pozostali oskarżeni zostali skazani na kary w zawieszeniu.

Obrońcy Mirosława C. podnoszą w swych apelacjach zarówno zarzuty merytoryczne, jak i błędy formalne w postępowaniu. Do tych ostatnich zaliczają przede wszystkim fakt, że sędzia orzekający w procesie przed Sądem Rejonowym w Bielsku Podlaskim, wydał wyrok także wobec osób objętych tym samym aktem oskarżenia, które chciały dobrowolnie poddać się karze.

Jak mówił jeden z trzech obrońców Mirosława C., sąd w ten sposób "uzewnętrznił swój pogląd na sprawę", więc sędzia powinien był się wyłączyć z orzekania wobec pozostałych oskarżonych, objętych tymi samymi zarzutami. Adwokaci sugerowali też, że sprawa Mirosława C., który sam założył firmę i za działanie na jej szkodę jest sądzony, to "ilustracja polskiego piekiełka". W ich ocenie, problemy prawne biznesmena zaczęły się, gdy jego firma stanęła do prywatyzacji jednego z dużych zakładów branży budowlanej. Poddawali też w wątpliwość zarzuty dotyczące działania na szkodę spółki. "Jeśli ktoś coś kradnie, to nie kwituje odbioru" - mówił inny obrońca, wyjaśniając kwestię sprzedaży przez Mirosława C. nieruchomości własnej spółce.

Trwają mowy obrońców pozostałych oskarżonych. Prawdopodobnie, ze względu na zawiłość sprawy, sąd odroczy publikację wyroku apelacyjnego.

Mirosław C. został zatrzymany pod koniec kwietnia 2002 r. przez Urząd Ochrony Państwa i to na podstawie jego materiałów zostało wszczęte postępowanie w tej sprawie.

Prokuratura zarzucała Mirosławowi C. działanie na szkodę własnej spółki w latach 1999-2001 i oszustwo sięgające ponad 7,5 mln zł. Chodziło o działki kupione przez biznesmena od osób fizycznych i Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, potem sprzedane (według prokuratury - nawet ze stukrotnym zyskiem) własnej spółce. Według ustaleń prokuratury, cała kwota została przelana przez spółkę na konto biznesmena.

Oskarżyła go też o doprowadzenie jej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w ten sposób, że przedstawiał do rozliczenia faktury za niewykonane usługi o łącznej wartości blisko 2,3 mln zł.

Inne zarzuty to m.in. wyłudzenie (wraz z innymi osobami) poświadczenia nieprawdy od notariusza, kredytu z jednego z banków (od tego zarzutu sąd go uniewinnił) oraz premii uznaniowej w kwocie 2,2 mln zł, która - według prokuratury - nie należała mu się. Do zarzutów Mirosław C. się nie przyznał i domagał się uniewinnienia.

Firma Farm Agro Planta, założona przez niego w 1997 roku, znana była przede wszystkim z importu nawozów sztucznych zza wschodniej granicy. Zajmowała się także ich produkcją. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu, co miało miejsce w maju 2004 roku, sąd ogłosił jej upadłość. (PAP)

rof/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)