Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Apelacja ws. śląskiej mafii paliwowej - 3, 4 i 5 grudnia

0
Podziel się:

3, 4 i 5 grudnia katowicki sąd apelacyjny rozpozna odwołania od wyroku w
sprawie gangu śląskiego barona paliwowego Henryka M. Według prokuratury i sądu I instancji grupa, z
którą współpracowali prawnicy i pracownicy kontroli skarbowej, wyłudziła od państwa prawie 500 mln
zł.

3, 4 i 5 grudnia katowicki sąd apelacyjny rozpozna odwołania od wyroku w sprawie gangu śląskiego barona paliwowego Henryka M. Według prokuratury i sądu I instancji grupa, z którą współpracowali prawnicy i pracownicy kontroli skarbowej, wyłudziła od państwa prawie 500 mln zł.

We wtorek przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach odbyło się posiedzenie organizacyjne w tej sprawie. Proces odwoławczy poprowadzi trzyosobowy skład orzekający pod przewodnictwem sędziego Piotra Mirka. Złożone apelacje dotyczą 16 oskarżonych. Pięciu z nich stawiło się na wtorkowym posiedzeniu, wśród nich właściciel biura detektywistycznego Krzysztof Rutkowski, który zezwolił na publikację jego wizerunku i podawanie nazwiska.

Wyrok w pierwszej instancji zapadł w marcu br. Katowicki sąd okręgowy skazał wówczas Henryka M. na 6,5 roku więzienia. 3 lata pozbawienia wolności wymierzył współpracującemu z nim adwokatowi Andrzejowi D., a Rutkowskiemu 2,5 roku więzienia. Wyrok zaskarżyła zarówno obrona, jak i prokuratura.

Wyznaczanie aż trzech rozpraw w procesie odwoławczym należy do rzadkości. Zazwyczaj na rozpoznanie sprawy wystarcza jedno posiedzenie. W tej konkretnej sytuacji sąd kierował się rozległością materiału dowodowego, liczbą złożonych apelacji i obrońców, którzy zabiorą głos.

W marcowym wyroku Sąd Okręgowy w Katowicach skazał wszystkich 20 oskarżonych, choć nie za wszystkie przestępstwa - część zarzutów umorzył z uwagi na przedawnienie. Oskarżeni zostali skazani na kary więzienia, od 10 miesięcy do 6,5 roku - w części przypadków w zawieszeniu - oraz grzywny. W kilku przypadkach sąd zakazał im prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie produkcji i obrotu paliwami i zasądził przepadek korzyści z przestępstwa.

Henrykowi M. poza karą pozbawienia wolności sąd wymierzył 240 tys. zł grzywny; zasądził też ściągnięcie na rzecz Skarbu Państwa korzyści z przestępstwa w kwocie 495 mln zł. Sąd uznał go za winnego m.in. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzeń, prania brudnych pieniędzy i korumpowania pracowników Urzędu Kontroli Skarbowej. Choć sam M. nie złożył zażalenia na orzeczenie sądu, zaskarżyła je prokuratura.

Z kolei śląski adwokat Andrzej D., związany niegdyś z Samoobroną, oskarżony o pranie 73 mln zł pochodzących z przestępstw paliwowych popełnianych przez grupę M., został skazany na 3 lata więzienia, grzywnę i przepadek korzyści z przestępstwa. Rutkowskiego skazano na 2,5 roku więzienia m.in. za pranie brudnych pieniędzy i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych; Rutkowski miałby też zwrócić Skarbowi Państwa 2,9 mln zł pochodzących z przestępstwa. Udział w grupie M. sąd okręgowy przypisał także Rutkowskiemu i D.

Według ustaleń prokuratury i sądu okręgowego, gang śląskiego barona paliwowego zajmował się wyłudzaniem podatku VAT i akcyzy, a szef grupy z przestępstw korupcyjnych i płatnej protekcji uczynił codzienność. Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie zostało zamknięte w kwietniu 2007 r. Proces ruszył w listopadzie 2008 r.

M. kupował nieobjęte akcyzą komponenty paliw, które w jego firmie EM-Trans w Siemianowicach Śląskich były mieszane, przetwarzane na gotowe paliwo i sprzedawane odbiorcom. Od sprzedaży tego paliwa nie odprowadzano jednak akcyzy. Jednocześnie między EM-Transem a siecią tzw. firm-słupów utworzonych przez Henryka M. i jego wspólników zaczęły krążyć faktury. Dokumenty potwierdzały rzekome transakcje kupna przez te firmy od EM-Transu komponentów, a potem odsprzedawania EM-Transowi paliwa. W ślad za fikcyjnymi fakturami przelewane były pieniądze - w rzeczywistości pochodzące z wyłudzonego podatku. Wyłudzone pieniądze były legalizowane poprzez transfery pomiędzy związanymi z M. firmami.

Henryk M. już w czasie śledztwa przyznał się do zarzutów. Zaczął współpracować z prokuraturą w czasie trwającego blisko pięć lat aresztowania. W procesie, podobnie jak pozostali podsądni, odpowiadał z wolnej stopy. (PAP)

kon/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)