Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Architekci: reklamy to nie największy problem polskiego krajobrazu

0
Podziel się:

Reklamy to nie największy problem polskiego krajobrazu. Można je szybko
usunąć w przeciwieństwie do zabudowy, która coraz bardziej szpeci nasze otoczenie - alarmują
architekci z Polskiej Rady Architektury. Według nich niewiele w tej kwestii zmieni prezydencka
ustawa krajobrazowa.

Reklamy to nie największy problem polskiego krajobrazu. Można je szybko usunąć w przeciwieństwie do zabudowy, która coraz bardziej szpeci nasze otoczenie - alarmują architekci z Polskiej Rady Architektury. Według nich niewiele w tej kwestii zmieni prezydencka ustawa krajobrazowa.

Celem prezydenckich propozycji, nad którymi prace trwają obecnie w Sejmie, jest uporządkowanie przepisów pod kątem ochrony krajobrazu.

Według Polskiej Rady Architektury niestety nie położy to tamy chaotycznemu rozwojowi zabudowy w Polsce. W opinii Rady po wejściu ustawy w życie w polskim krajobrazie prawdopodobnie zmieni się niewiele, bo chronione będą nadal tylko miejsca wyjątkowe, a samorządy gminne odpowiadające za planowanie przestrzenne w kwestii dbałości o krajobraz wciąż pozostaną bez kontroli. Ustawa krajobrazowa nie rozwiąże też problemu braku spójnego planowania otaczającej nas przestrzeni.

"Wiele punktów poświęcono walce z reklamami. To jest ważne zagadnienie, nie chcę umniejszać jego wagi. Czytając projekt ma się jednak wrażenie, że jest to największy problem dotyczący krajobrazu, a tak nie jest, bo reklamy można szybko usunąć, natomiast tego, co się dzieje w sferze urbanistyki, usunąć się szybko nie da" - powiedział PAP członek Polskiej Rady Architektury Przemysław Wolski z Katedry Architektury Krajobrazu SGGW.

Według przewodniczącego Polskiej Rady Architektury Krzysztofa Chwaliboga w Polsce mamy do czynienia z bezładną ekspansją i brzydotą polskich przedmieść, niespójnymi i chaotycznymi centrami miast i bezmyślnym niszczeniem przyrody (przykładem betonowanie wybrzeża morskiego czy stawianie farm wiatrowych w pięknych regionach).

W ustawie krajobrazowej narzędziem, które ma służyć poprawie jakości krajobrazu, jest, opracowywany co 20 lat, tzw. audyt krajobrazowy. Na jego podstawie mają być wyznaczane krajobrazy priorytetowe, dla których będą opracowywane urbanistyczne zasady ochrony krajobrazu.

"W kilku obowiązujących ustawach określone są już zasady ochrony krajobrazu, ale stan polskiego krajobrazu wskazuje, że nie są one skuteczne. Ewentualne wprowadzenie kolejnej kategorii ochrony krajobrazu, w postaci audytów krajobrazowych, powinno być poprzedzone odpowiedzią na pytanie, dlaczego obecne zasady ochrony nie są skuteczne i najpierw poprawić to, co źle funkcjonuje" - zaznaczył Wolski.

Ponadto dodanie kolejnej kategorii mającej dodatkowo chronić krajobrazy wyjątkowe (w tej chwili stanowią one 32 proc. powierzchni kraju) według niego jest pomysłem nietrafionym. "Ustawa pozostawi 68 proc. w dotychczasowym bałaganie. Priorytetem powinno być zadbanie o miejsca zniszczone" - zaznaczył Wolski.

Mówił: "Audyt wyobrażam sobie jako narzędzie sprawdzenia, czy krajobraz w przestrzennym planie zagospodarowania województwa czy planie miejscowym jest zaplanowany należycie. Powinna też istnieć możliwość wprowadzania korekt do błędnych decyzji radnych. Nie można pozostawiać gminie dowolności w zarządzaniu krajobrazem. Obecnie jest problem z rozszerzeniem granic Puszczy Białowieskiej, bo gmina Hajnówka nie chce się na to zgodzić. Gmina Władysławowo z kolei zniszczyła, bezładnym zagospodarowaniem, piękny nadmorski krajobraz godząc się m.in. na postawienie tam kiczowatego samolotu z restauracją w środku".

Według Chwaliboga błędem było oddanie odpowiedzialności za planowanie przestrzenne radnym gminy, którzy najczęściej nie mają wiedzy o ochronie krajobrazu, albo czasem nie chcą robić planu, ponieważ to mogłoby kolidować z ich własnymi interesami.

Problemem w opinii architektów jest też rozproszona zabudowa na wsi. "Każdy rolnik może na swoim terenie wybudować dom, stworzyć siedlisko, a miasta rozpełzają się w regionie podmiejskim w sposób bardzo chaotyczny. To dewastuje krajobraz, niszczy przyrodę i powoduje bardzo wysokie koszty infrastruktury, ponieważ dostarczenie tam prądu czy zbudowanie drogi jest bardzo drogie" - zauważył Chwalibóg. Dalsze rozproszenie zabudowy może spowodować, że np. w woj. małopolskim strefa metropolitalna Krakowa może pochłonąć cenne krajobrazowo tereny górskie.

Na pytanie, dlaczego w Polsce nie jest ładnie, Chwalibóg odpowiada, że od ponad 20 lat nie istnieje profesjonalne zarządzanie przestrzenią. "Nie ma troskliwego planowania z myślą o mieszkańcach i krajobrazie, buduje się przede wszystkim dla zysku. I przepisy na to pozwalają" - mówił.

"Po przejściu do gospodarki wolnorynkowej rozpoczęła się zabudowa terenu pomiędzy Warszawą a Piasecznem. Po ponad 20 latach trudno to nazywać inaczej jak urbanistycznym śmietnikiem, na który składają się źle zaprojektowane, zapewniające złe warunki mieszkaniowe i w dodatku drogie osiedla. Np. w gminie Lesznowola na mocy prawa deweloperom sprzedano działki, które wcześniej, owszem, uwzględniono w planach zagospodarowania, ale wykonanych po linii najmniejszego oporu. Nie dokonano przekształcenia własności, a więc działki rolnicze, które są na ogół dość wąskie, stały się działkami budowlanymi. W konsekwencji powstała ogromna liczba zespołów zabudowy szeregowej, ciasnej i niewygodnej do mieszkania" - opowiada Chwalibóg.

Przekonuje, że w warunkach gospodarki wolnorynkowej można tworzyć harmonijną i przyjazną przestrzeń. "W takim samym systemie powstał przecież Central Park w Nowym Jorku. W połowie XIX w. wygospodarowano na Manhattanie dwukilometrowej długości pas zieleni i nikt nie uznawał wtedy, że to jest marnotrawstwo" - podkreślił szef Polskiej Rady Architektury.

W Warszawie przykładami dobrze zaprojektowanych osiedli według Chwaliboga są przedwojenny Żoliborz i Ursynów wznoszony w systemie gospodarki centralnie planowanej. "Zaprojektowano dobrze funkcjonującą przestrzeń dobrze funkcjonującego miasta. Niezależnie od tego, że zabudowa wtedy była dość prymitywna, liczono się z zasadami urbanistyki" - zaznaczył.

Mówił: "Dzisiaj wielu ludziom marzy się mieszkanie w otoczeniu zieleni. Tego nie da się realizować za sprawą pojedynczych inwestycji, a tak właśnie rozbudowują się polskie miasta. Na Zachodzie wymyślono, jak zapewnić mieszkanie w zieleni i dobrych warunkach z dostępem do transportu publicznego. Dana gmina lub zespół miejski powołuje inwestora zastępczego, który wykupuje tereny. Urbanista opracowuje plan, następnie działki są sprzedawane. Pojawiają się deweloperzy ze swoimi architektami i w porozumieniu z autorem planu zabudowują teren. Jego wartość rynkowa jest na pewno większa niż wartość przestrzeni chaotycznej. Tak się buduje miasto". W Polsce takie narzędzie nie jest stosowane.

Wolski uważa, że krajobraz jest probierzem poziomu kultury społeczeństwa, "właściwie nie ma lepszego" - dodaje. "Prace nad poprawieniem jakości naszego otoczenia powinny zacząć się od wprowadzenia już na najwcześniejszych poziomach edukacji zajęć o ładzie przestrzennym. Trudno jest przecież szanować coś, o czym nie ma się zielonego pojęcia. W tej chwili mamy do czynienia z całkowitym brakiem szacunku dla otoczenia, od dziecka wyrzucającego papierek na ulicy po nowobogackiego stawiającego willę zakłócającą krajobraz. W pracach nad ustawą tego elementu nie dostrzeżono" - zauważył.

Według ekspertów projekt ustawy krajobrazowej, w słusznie przyjętej formule, powinien być poddany dalszej wnikliwej analizie i dyskusji.

Rozmawiała Magdalena Cedro (PAP)

mce/ abe/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)