Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Areszt dla czterech podejrzanych o kradzież napisu

0
Podziel się:

#
Dochodzi inf. o przyznaniu się piątego podejrzanego i wniosku o areszt
#

# Dochodzi inf. o przyznaniu się piątego podejrzanego i wniosku o areszt #

22.12. Kraków (PAP) - Krakowski sąd zdecydował we wtorek wieczorem o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące czterech podejrzanych o udział w kradzieży zabytkowego napisu z b. niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau - poinformował PAP prokurator prowadzący śledztwo, Piotr Kosmaty.

Trzech podejrzanych przyznało się w trakcie śledztwa do zarzucanych im czynów. Czwarty, który początkowo się nie przyznawał, przyznał się do winy przed sądem. Skorzystał jednak z prawa do odmowy wyjaśnień.

Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, podczas wtorkowego przesłuchania w prokuraturze do zarzutów przyznał się także piąty mężczyzna, podejrzany o podżeganie do kradzieży. Podejrzany ten - według prokuratury organizator całego przedsięwzięcia - zaczął składać "interesujące" w ocenie prokuratury wyjaśnienia, które będą weryfikowane w trakcie śledztwa.

Prokuratura sporządziła już wniosek o aresztowanie tego podejrzanego. W środę wniosek ten rozpozna krakowski sąd.

Z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu wystąpiła krakowska prokuratura na podstawie zebranego dotychczas materiału dowodowego. Prokuratura wskazuje, iż kradzieży dokonano na polecenie osoby z zagranicy oraz że teren b. obozu zagłady nie był należycie chroniony.

Wnioski te potwierdziła wtorkowa wizja lokalna na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau z udziałem trzech podejrzanych, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów.

"Materiał procesowy i wiedza operacyjna pozwala na przyjęcie, że głównym zleceniodawcą była osoba zamieszkała poza granicami naszego kraju i nieposiadająca polskiego obywatelstwa" - powiedział prokurator okręgowy Artur Wrona. Jednocześnie "nie potwierdził ani nie zaprzeczył", że chodzi o osobę ze Szwecji.

Wrona potwierdził jednak, że dwóch podejrzanych zostało zatrzymanych w Gdyni. Z informacji uzyskanych przez PAP z wiarygodnego źródła zbliżonego do śledztwa wynika, iż chcieli oni spotkać się z przybywającym ze Skandynawii pośrednikiem, który prawdopodobnie nie przyjechał. Prokuratura odmawia jednak informacji na ten temat.

Według prokuratury, polski zleceniodawca kradzieży miał kontakt tylko z jedną osobą przebywającą w Oświęcimiu. Ta osoba zaangażowała trzy inne. Prokuratura nie podaje informacji, kim był zagraniczny zleceniodawca kradzieży. Ustala, czy był on ostatecznym ogniwem w łańcuchu przestępstw, czy również pośrednikiem działającym na zlecenie innej osoby. "Dalsze czynności będą ukierunkowane na ustalenie faktycznego zleceniodawcy i będą wymagały pomocy prawnej jednego z państw europejskich" - zapowiedział prok. Wrona.

Podkreślił także, że tak szybkie postępy w ustaleniu sprawców kradzieży wynikają z zastosowania technik operacyjnych, które w tym przypadku okazały się "niezbędne". "Gdyby nie krytykowane ostatnio techniki operacyjne, zarówno ustalenie podejrzanych, jak i odzyskanie napisu byłyby bardzo odległe w czasie" - podkreślił Wrona.

Z materiałów śledztwa wynika, że sprawcy kradzieży mieli otrzymać 20 tys. zł do podziału i że nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia kradzieży. Dopiero "szum medialny" uświadomił im, jaki wydźwięk ma ich czyn.

Kradzież ujawniła także braki w ochronie b. obozu. "Nie ulega wątpliwości, iż teren obozu nie był należycie chroniony" - powiedział prok. Wrona i zapowiedział wszczęcie postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Jak wyjaśnił, sprawcy dostali się na teren obozu bez trudu i niezauważeni. Przyjechali ok. godz. 18, po raz pierwszy usiłowali dokonać kradzieży ok. godz. 20.30 - 21. "Nikt z ochrony obiektu nie zauważył, że osoby te przemieszczały się w okolicy, sprawdzając jak wygląda zabezpieczenie obozu" - powiedział Wrona. Jak wynika z ustaleń prokuratury, "nie dysponowały nawet podstawowym sprzętem", np. drabiną, aby móc odkręcić tablicę.

"Weszli po siatce ogrodzenia, usiłując odkręcić napis widniejący nad bramą. Nie mieli odpowiednich narzędzi, musieli się wycofać i udać się do sklepu. Potem wrócili i dokonali kradzieży" - powiedział. Było to ok. godz. 24.00 - 1.00 w nocy. Teoretycznie brak napisu powinna zauważyć ochrona, dokonując obchodu terenu. Kradzież zauważono dopiero po godz. 5 rano.

Tablica została skradziona znad obozowej bramy w piątek nad ranem. Napis odzyskano w niedzielę wieczorem. Jak się okazało, tablica została pocięta na trzy części. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży napisu "Arbeit macht frei" oraz uszkodzenia tego napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, postawiła w poniedziałek po południu krakowska prokuratura czterem mężczyznom zatrzymanym w niedzielę przez policję.

Podobny zarzut udziału w grupie oraz nakłaniania do kradzieży i zniszczenia napisu usłyszał w poniedziałek wieczorem piąty podejrzany.

Jak informował w poniedziałek dyrektor muzeum w Oświęcimiu Piotr M. A. Cywiński, "w związku z kradzieżą historycznej tablicy z napisem +Arbeit macht frei+ niektóre procedury i priorytety bezpieczeństwa w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau zostaną zmodyfikowane". (PAP)

hp/ rgr/ pz/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)