Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Argentyna: Po ospałej kampanii wybory bez wielkiego ryzyka dla rządu

0
Podziel się:

27 października po ospałej kampanii większość spośród
30,5 miliona Argentyńczyków do 70. roku życia weźmie obowiązkowy udział w częściowych wyborach
parlamentarnych, w których postperonistowski Front na rzecz Zwycięstwa (FpV) ma duże szanse
zachować władzę.

27 października po ospałej kampanii większość spośród 30,5 miliona Argentyńczyków do 70. roku życia weźmie obowiązkowy udział w częściowych wyborach parlamentarnych, w których postperonistowski Front na rzecz Zwycięstwa (FpV) ma duże szanse zachować władzę.

Odnosi się wrażenie, że partie prowadzące kampanię omijały z daleka główne problemy nurtujące wyborców, które wynikają z wytracenia przez gospodarkę argentyńską dynamizmu z poprzednich lat. To deficyt energetyczny, obawa przed utratą pracy oraz inflacja.

Argentyńskie społeczeństwo sprawia w przededniu wyborów wrażenie zawiedzionego wobec braku prawdziwej debaty przedwyborczej nad nieodzownymi, konkretnymi rozwiązaniami problemów występujących m.in. w dziedzinie edukacji i ochrony zdrowia.

Krytyka, które przebija się w kampanii dotyczy głównie podporządkowania sobie przez rząd wymiaru sprawiedliwości i ograniczania wolności gospodarczej wskutek etatystycznych tendencji "kirchneryzmu".

To "przedziwna kampania", w której nikt nic konkretnego nie proponuje - takie stwierdzenie powtarza się w relacjach argentyńskich mediów.

Jednak polityka i osiągnięcia "kirchneryzmu", mimo narastającej jego krytyki, nadal zapewniają mu bardzo szerokie poparcie wyborców. Argentyńczycy wciąż dobrze pamiętają, że gdy w 2008 roku gwałtownie poszły w górę międzynarodowe i krajowe ceny zbóż, rząd Cristiny Fernandez de Kirchner ustanowił ustawowe ograniczenia eksportu czterech podstawowych zbóż, aby zapewnić ludności względnie tani dostęp do tych tradycyjnych artykułów argentyńskiego eksportu i zapobiec spekulacji.

Wielcy właściciele ziemscy i argentyńscy eksporterzy zareagowali wielkim strajkiem wymierzonym przeciwko rządowi i blokadą dróg. Protest ten trwał 129 dni.

Decyzja o ograniczeniu eksportu w celu zapobieżenia nadmiernemu wzrostowi była bardzo konkretnym potwierdzeniem wrogiej neoliberalizmowi polityki rządu.

W aspekcie międzynarodowym wyraża się ona w uprzywilejowaniu stosunków gospodarczych z Brazylią, Wenezuelą, Ekwadorem, Boliwią i Kubą oraz polityce niechętnej tworzeniu regionalnych układów handlowych z udziałem Stanów Zjednoczonych.

Choroba wciąż bardzo popularnej prezydent Cristiny Fernandez, która przed dwoma tygodniami została poddana operacji krwiaka mózgu i przechodzi rekonwalescencję, sprawiła, że opozycja realistycznie przewidując reakcje społeczeństwa,niemal jej nie atakowała w toku kampanii.

Celem krytyki był "w zastepstwie" wiceprezydent Amado Boudou, który sprawuje władzę w czasie choroby Cristiny Fernandez.

W liczącej 257 członków Izbie Deputowanych, w której absolutna większość wynosi 129, FpV, partia pani prezydent, ma 110 przedstawicieli, a wraz ze stałymi sojusznikami - 126.

Zwolennicy prezydent mają ponadto w izbie niższej 17 sojuszników "doraźnych", dzięki którym od 2011 r. zawsze potrafili przeprowadzać swoje projekty ustaw.

Poróżniona wewnętrznie opozycja kontroluje w Izbie Deputowanych 114 mandatów.

Jedynie w okresie od 2009 roku (po jedynej porażce wyborczej) do 2011 roku rządzącemu od 10 lat "kirchneryzmowi" nie udawało się przeforsowywać własnych projektów ustaw.

Okresem "kirchneryzmu" Argentyńczycy nazywają rządy Nestora Kirchnera, który w 2003 r. doszedł do władzy na fali niezadowolenia Argentyńczyków spowodowanego najgłębszym kryzysem finansowym, jaki w latach 2001-2002 zrujnował miliony gospodarstw domowych. Rządził on do 2007 roku (zmarł na raka w 2010 r.). W 2007 r. na prezydenta została wybrana jego żona Cristina Fernandez de Kirchner.

"Kirchneryzm" jest bardzo pojemnym pojęciem: ma także swe skrzydła konserwatywne i umiarkowanie postępowe, chociaż ton nadawała dotąd lewica. Dziś w obozie prezydenckim wobec choroby Cristiny Fernandez zaostrza się cicha walka o wpływy.

Nawet w przypadku prawdopodobnego sukcesu wyborczego Cristina Fernandez nie będzie miała łatwej sytuacji. Według dziennika "La Nacion", który skarży się na inspirowany, jego zdaniem, przez rząd bojkot prasy opozycyjnej polegający na niezamieszczaniu na jej łamach ogłoszeń, pani prezydent będzie miała coraz większe kłopoty. Zdaniem opozycji będzie zmuszona radzić sobie z umacniającym się ruchem dysydenckim o tendencjach konserwatywnych wewnątrz postperonizmu.

Nie wiadomo, kto będzie następcą Cristiny Fernadez w wyborach 2015 roku. Może to być na przykład peronista bez lewicowych preferencji, jakie ma obecna pani prezydent. Prawdopodobnym kandydatem zwolenników tej tendencji jest były wiceprezydent Aregentyny za czasów Kirchnera, obecny gubernator prowincji Buenos Aires, polityk o silnej orientacji prorynkowej, Daniel Scioli.

W niedzielnym głosowaniu arytmetyka wyborcza nie sprzyja opozycji. Podczas gdy FpV ma odnowić 34 mandaty, a jego sojusznicy - 7, opozycja musi zabiegać o odnowienie mandatów 72 deputowanych, to jest dwóch trzecich swego stanu posiadania w izbie niższej.

Dlatego też ewentualne niepowodzenie wyborcze "kirchneryzmu" nie będzie musiało oznaczać utraty kontroli nad procesami legislacyjnymi w parlamencie.

Znacznie gorzej przedstawiają się perspektywy FpV w Senacie.

Argentyńczycy od 18. do 70. roku życia są obowiązani do udziału w wyborach pod karą grzywny. W tym roku po raz pierwszy prawo do nieobowiązkowego głosowania uzyskali obywatele, którzy ukończyli 17 lat. Ci, którzy mają już 70 lat, również mogą głosować, ale nie podlegają karze grzywny w razie niewzięcia udziału w wyborach.

Mirosław Ikonowicz (PAP)

ik/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)