Piłeczkę zwalczającą stres i czapeczkę z Myszką Miki dostał między innymi Benedykt XVI od 12 młodych ludzi z sześciu kontynentów, z którymi zjadł w piątek obiad w Sydney.
Wśród zaproszonych do papieskiego stołu uczestników Światowych Dni Młodzieży byli Aborygen, Amerykanin meksykańskiego pochodzenia, Nigeryjka, Brazylijka, mieszkańcy Timoru Wschodniego i Korei Południowej oraz Hiszpan.
"Byłam bardzo zdenerwowana, ale potem papież podbił moje serce" - powiedziała po obiedzie Ijeoma z Nigerii.
Craig Ashby - Aborygen przyszedł na obiad do Benedykta XVI w marynarce i krawacie oraz skórze kangura na plecach.
Mieszkający w USA Armando, syn nielegalnych imigrantów z Meksyku przyznał, że cały czas rozglądał się i upewniał, że "to wszystko prawda i że papież zaraz nie zniknie". Podkreślił: "Entuzjazm papieża dla Światowych Dni Młodzieży jest absolutnie prawdziwy". To on podarował piłeczkę antystresową, którą papież od razu wypróbował.
Helena z Timoru Wschodniego usłyszała od Benedykta XVI, że zna prezydenta Ramosa Hortę. Jeana Fabien z Demokratycznej Republiki Konga papież pytał zaś o sytuację w jego kraju.
Po południu miejscowego czasu na ulicach Sydney odbyło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej, w którym uczestniczył na początku papież. Następnie udał się do katedry, by tam obejrzeć dalszą transmisję.
sw/ ro/