Australia i USA wezwały w piątek władze Pakistanu do wzmocnienia kontroli na terenach przy granicy z Afganistanem, gdzie działają talibscy bojownicy.
Apel wystosował australijski minister spraw zagranicznych Stephen Smith oraz przebywająca z wizytą w Australii amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice.
"Rozumiemy, że jest to trudne, rozumiemy, że strefy pogranicza na północnym zachodzie (Pakistanu) są trudne (do kontrolowania). Nie możemy jednak pozwolić, aby bojownicy się tam organizowali i przygotowywali operacje po drugiej strony granicy" - oświadczyła Rice.
Szefowa amerykańskiej dyplomacji zaznaczyła, że obecnie chodzi o to, by nadzorować, w jaki sposób i gdzie talibowie się przegrupowują.
"Cały świat musi zrobić więcej w tej sprawie, ale Pakistan rzeczywiście musi uczynić więcej" - podkreśliła.
W poniedziałek premier pakistańskiego rządu Yousaf Raza Gillani ma spotkać się w Waszyngtonie z prezydentem USA George'em W. Bushem, żeby omówić głównie walkę z terroryzmem.
W ostatnią niedzielę pakistańskie wojsko przeprowadziło operację na północnym zachodzie swego kraju przeciwko talibom; 15 rebeliantów zginęło, a 60 wzięto do niewoli.
Do nowej fali walk na terenach graniczących z Afganistanem doszło po zerwaniu wynegocjowanego przez władze rozejmu z islamistami, kierowanymi przez Baitullaha Mehsuda. Wzrost napięć na tych terenach wywołał ze strony zachodnich sojuszników Pakistanu a także władz Afganistanu falę krytyki - Islamabadowi zarzucono, że nie panuje nad sytuacją na pograniczu, gdzie afgańscy talibowie i Al-Kaida mogą korzystać z bezpiecznych baz.
Pakistan niezmiennie wyklucza jakąkolwiek interwencję stacjonujących w Afganistanie sił międzynarodowych na swym terytorium. (PAP)
