Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

B. dyrektor oddziału ARR w Białymstoku stanie przed sądem

0
Podziel się:

O przekroczenie uprawnień oskarżyła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku
byłego dyrektora miejscowego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Chodzi o rekrutację na stanowiska w
Agencji przeprowadzoną w taki sposób, by pracę dostały dwie z góry ustalone osoby.

O przekroczenie uprawnień oskarżyła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku byłego dyrektora miejscowego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Chodzi o rekrutację na stanowiska w Agencji przeprowadzoną w taki sposób, by pracę dostały dwie z góry ustalone osoby.

Jak poinformowała w czwartek prokuratura, były dyrektor oddziału terenowego ARR w Białymstoku Andrzej S. nie przyznaje się do zarzutów. Grozi mu do trzech lat więzienia.

Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku, przed którym od marca toczy się proces obecnego i byłego szefa Agencji Rynku Rolnego. Oni również odpowiadają za przekroczenie uprawnień przy zatrudnianiu pracowników.

Andrzejowi S. prokuratura zarzuciła, że w kwietniu i czerwcu 2008 roku, jako funkcjonariusz publiczny dwa razy przekroczył uprawnienia "w zakresie nadzoru nad prawidłowym przebiegiem rekrutacji, zgodnym z zasadami otwartości i konkurencyjności przyjętymi w ustawie o Agencji Rynku Rolnego i organizacji rynków rolnych".

Akt oskarżenia głosi, że wykonując polecenia byłego oraz obecnego prezesa Agencji Rynku Rolnego i pod ich naciskiem "zainicjował" proces rekrutacji dwóch osób wskazanych przez nich, a następnie przeprowadził nabór ukierunkowany na wskazane kandydatury. W rezultacie, po uzyskaniu decyzji ówczesnych prezesów ARR, zawarł z tymi osobami umowy o pracę.

Śledztwo w sprawie sytuacji w ARR prokuratura prowadziła wspólnie z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Postępowanie zaczęło się od zawiadomienia złożonego do CBA przez Andrzeja S.

Zawiadomił on Biuro, że był naciskany w sprawie zatrudniania osób, które - jego zdaniem - nie miały stosownych kompetencji. S. był jednym z "bohaterów" prowokacji dziennikarzy programu TVN "Teraz my", którzy jesienią 2008 r. pokazali, że w bydgoskim i białostockim oddziale ARR można załatwić pracę, powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości w resorcie rolnictwa.

Po oskarżeniu szefów Agencji, prokuratura wyłączyła do dalszego postępowania wątek dotyczący Andrzeja S., bo w tamtym śledztwie ma on status pokrzywdzonego, a polska procedura karna nie przewiduje możliwości bycia w jednej sprawie także podejrzanym.

W procesie, który trwa, prezes ARR Władysław Ł. wyjaśniał kilka miesięcy temu, że cała sprawa to zemsta b. dyrektora oddziału Agencji w Białymstoku za prowokację dziennikarzy. Mówił, że nikogo nie zatrudniał, na nikogo nie naciskał, i nie wie, by coś takiego w ogóle miało miejsce w Agencji. Dodał, że w Agencji prowadzono były audyty i kontrole, które żadnych takich praktyk nie wykazywały.(PAP)

rof/ wkr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)