Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

B. dyrektor Polskich Zakładów Zbożowych w Brzegu uniewinniony

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Opolu uniewinnił b. dyrektora Polskich Zakładów Zbożowych w
Brzegu, oskarżonego o nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, co miało doprowadzić do
strat przedsiębiorstwa nie mniejszych niż 80 mln zł.

Sąd Okręgowy w Opolu uniewinnił b. dyrektora Polskich Zakładów Zbożowych w Brzegu, oskarżonego o nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, co miało doprowadzić do strat przedsiębiorstwa nie mniejszych niż 80 mln zł.

Prokuratura zarzuciła Władysławowi S., który w latach 1982-1997 był dyrektorem Polskich Zakładów Zbożowych w Brzegu, że spowodował straty majątkowe wielkich rozmiarów m.in. na skutek braku właściwej analizy prawnej i ekonomicznej zawieranych kontraktów, braku nadzoru, niedbałej realizacji umów i zaniechania uzyskiwania odszkodowań np. za duże ubytki masy dostarczanego zboża i jego złą jakość.

Byłego dyrektora oskarżono również o płacenie zawyżonych kwot za zboża niskiej jakości oraz o nieracjonalny i nieekonomiczny skup zboża w ilościach znacznie przekraczających potrzeby przedsiębiorstwa i możliwości jego przechowywania.

W środę opolski sąd, gdzie od października 2010 r. toczył się proces w tej sprawie, uniewinnił Władysława S. od większości zarzutów, a w przypadku jednego z nich - umorzył sprawę.

Sędzia Mateusz Świst, uzasadniając wyrok, powiedział, że nie ma bezpośredniego związku szkód wymienionych w akcie oskarżenia z postępowaniem zarzuconym Władysławowi S. "Ocena dowodów w tej sprawie razi pewną dowolnością" - powiedział sędzia.

Zwrócił uwagę m.in. na fakt, że wyliczone w akcie oskarżenia straty sumują się na kwotę nieco ponad 40 mln zł. Tymczasem w podsumowaniu aktu wskazano, że działania Władysława S. doprowadziły do strat nie mniejszych niż 80 mln. "Sąd nie rozumie tego przełożenia" - powiedział sędzia.

Wskazywał też, że akt oskarżenia dotyczył tylko krótkiego wycinka działalności oskarżonego - od czerwca 1996 do grudnia 1997. Był to "chudy rok" dla przedsiębiorstwa kierowanego przez Władysława S. Punktem wyjścia dla sprawy był bilans, który wykazywał straty w działalności PZZ i do tego później - jak tłumaczył sędzia - szukano uzasadnienia, analizując, w którym momencie oskarżony popełnił błędy. W tym celu prowadzono rachunki oparte na szacowaniu np. wycen, kosztów czy parametrów zbóż. "Nie tędy droga. Nie sposób opierać się na bilansach, bo zależą one od sposobu księgowania. Biegli potwierdzili, że to, co w jednym roku jest księgowane jako strata, gdyby zostało zaksięgowane inaczej, mogłoby dać zupełnie inny wynik" - mówił Świst.

Sędzia dodał też, że w trakcie procesu z części tez i założeń biegli się wycofali i że brak jest wielu dokumentów dotyczących działalności PZZ z lat 1996-1997. Sprawą zajęto się kilka lat później, więc dokumenty te nie musiały zostać zachowane. Niejasności i niedomówień nie można interpretować na niekorzyść oskarżonego - przypomniał sędzia.

Przyznał też, że "nie sposób po prostu wyeliminować tezy oskarżonego dotyczącej poszukiwania kozła ofiarnego", przez którego wielki majątek PZZ sprzedano za nieco ponad milion złotych.

Władysław S. w rozmowie z PAP powiedział, że przedsiębiorstwo, którego majątek na koniec 1999 r. wyceniono na 230 mln zł, sprzedano w lipcu następnego roku za nieco ponad 1,1 mln zł.

Prokurator Aleksander Łasocha powiedział, że za wcześnie na decyzję, czy będzie w tej sprawie apelacja. Dodał, że zapadnie ona po tym, jak prokuratura zapozna się z uzasadnieniem wyroku.

Wyrok jest nieprawomocny. (PAP)

kat/ bno/ as/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)