Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

B. wiceminister rządu AWS i PiS oskarżony o wyłudzenie

0
Podziel się:

O pobranie bonów paliwowych o łącznej wartości ok. 17,5 tys. zł na podstawie
nieprawdziwych oświadczeń o prowadzeniu działalności rolniczej oskarżyła lubelska prokuratura Jacka
Sz. - wiceministra rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i wiceministra rozwoju
regionalnego i budownictwa w rządzie Jerzego Buzka.

O pobranie bonów paliwowych o łącznej wartości ok. 17,5 tys. zł na podstawie nieprawdziwych oświadczeń o prowadzeniu działalności rolniczej oskarżyła lubelska prokuratura Jacka Sz. - wiceministra rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i wiceministra rozwoju regionalnego i budownictwa w rządzie Jerzego Buzka.

Żona b. wiceministra Elżbieta Sz. została oskarżona o oszustwo kredytowe. Trzecim oskarżonym w tej sprawie jest Tomasz B., który według prokuratury działał w porozumieniu zarówno z Jackiem Sz., jak i Elżbietą Sz.

"Akt oskarżenia skierowany został do Sądu Rejonowego w Lublinie" - poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.

Według ustaleń prokuratury Jacek S. i Tomasz B. kupili gospodarstwo rolne w Wólce Gościeradowskiej, ale nie prowadzili tam działalności rolniczej. W ocenie prokuratury złożyli nieprawdziwe oświadczenie, iż prowadzą taką działalność i bezprawnie pobrali bony paliwowe przysługujące rolnikom. (Bony były środkiem płatniczym za olej napędowy).

Prokuratura oskarżyła Jacka S. i Tomasza B. o to, że działając wspólnie i w porozumieniu, pięć razy - w maju i wrześniu 2002, w kwietniu i wrześniu 2003 oraz w marcu 2004 - na podstawie nieprawdziwych oświadczeń pobrali bony, czym doprowadzili Skarb Państwa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Za każdym razem bony miały wartość 3490 zł.

Tym samym aktem oskarżenia objęto także żonę b. wiceministra - Elżbietę Sz. Prokuratura oskarżyła ją oraz Tomasza B. o oszustwo kredytowe. W 1998 r. wzięli oni z banku 212 tys. zł kredytu preferencyjnego na prowadzenie działalności rolniczej. Do odsetek od takiego kredytu dopłacała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (odsetki od zwykłych kredytów wynosiły wtedy blisko 26 proc., zaś dla kredytu z dopłatami - tylko 5,3 proc.).

Według ustaleń prokuratury Elżbieta Sz. i Tomasz B. w istocie nie prowadzili działalności rolniczej i nie poinformowali o tym banku. Jak tłumaczyła Syk-Jankowska, informacje takie mogły spowodować "wstrzymanie udzielenia wsparcia w postaci dopłat do odsetek z Agencji". Rzeczniczka dodała, że kredyt został spłacony.

Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie po publikacji "Gazety Wyborczej" w październiku 2007 r. Gazeta napisała, że Jacek S. i Tomasz B. kupili w 1998 r. gospodarstwo rolne w Wólce Gościeradowskiej o powierzchni 166 ha. W latach 2004 -2007 otrzymali 220 tys. zł dopłat unijnych. "GW" podała, że w tym czasie ziemię dzierżawił rolnik spod Kraśnika, który twierdził, że to jemu należą się pieniądze z dopłat. Jacek S. tłumaczył, że był wówczas administratorem gospodarstwa, a rolnik wykonywał jedynie zlecone mu w gospodarstwie prace. Gospodarstwo, według gazety, zostało sprzedane z zyskiem w ub. roku.

Jak powiedziała PAP Syk-Jankowska, śledztwo w zakresie dopłat unijnych zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego. Rzeczniczka wyjaśniła, że do 2007 r. przepisy regulujące sprawy dopłat wskazywały jedynie, że przysługują one posiadaczom ziemi. Dopiero późniejsze ich zmiany regulowały w tej sprawie zależności między tym, kto ziemię posiada, a tym kto faktycznie ją uprawia.

Jackowi Sz. i Tomaszowi B. grozi kara do ośmiu lat więzienia, Elżbiecie Sz. - do pięciu lat.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Jacek Sz. po postawieniu mu zarzutów wydał oświadczenia, w których wyrażał swoje oburzenie działaniami prokuratury, nazywał je prowokacjami wymierzonymi w niego i jego rodzinę. Twierdził m.in., że jest ofiarą nagonki i prowokacji politycznej. Podkreślał, że prowadził działalność rolniczą wspólnie z innymi współwłaścicielami "z należytą starannością i w dobrej wierze", a jego obrona "może się ograniczyć tylko do czekania na obiektywny i sprawiedliwy proces".

Jacek Sz. jest obecnie wykładowcą na wydziale prawa KUL. Na tej uczelni wykłada także jego żona. (PAP)

ren/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)