Badanie krwi pomaga wykrywać uszkodzenia mózgu u bokserów-amatorów - wynika ze szwedzko-tureckich badań, o których informuje pismo "Brain Injury".
Zdaniem autorów pracy, dostarcza ona kolejnych argumentów na to, że regularne otrzymywanie ciosów w głowę może uszkadzać mózg, a szkody te utrzymują się przez stosunkowo długi czas.
Naukowcy z Uniwersytetu w Goteborgu w Szwecji oraz Uniwersytetu Erciyes w Kayseri w Turcji przebadali 44 tureckich bokserów amatorów. Po dwumiesięcznej przerwie w boksowaniu pobrano od nich próbki krwi do analizy. Wyniki porównywano z osobami zdrowymi nie uprawiającymi boksu.
Badacze sprawdzali kilka białek, których obecność świadczy o uszkodzeniu mózgu i zaobserwowali, że poziom jednego z nich, tzw. enolazy neuronalnej (NSE), był wyższy u bokserów niż w grupie kontrolnej.
"Poziom tego białka był wyższy nawet po dwóch miesiącach przerwy w boksowaniu. Wskazuje to, że szkodliwe procesy w mózgu nie ustają, nawet gdy zawodnik nie doświadczył w ostatnim czasie urazu głowy" - komentuje biorący udział w badaniach Henrik Zetterberg.
Jego zdaniem, ważne jest, by zawodnicy uprawiający sporty, w których dochodzi do uderzeń w głowę oraz rodzice młodych sportowców zdawali sobie z tego sprawę.
Zespół Zetterberga wykazał wcześniej, że bokserzy amatorzy mają podwyższony poziom związków uwalniających się z uszkodzonych neuronów w płynie mózgowo-rdzeniowym.
Badacz podkreśla jednak, badanie krwi znacznie łatwiej wykonać - pobieranie płynu mózgowo-rdzeniowego jest bolesne i dlatego trzeba je przeprowadzać pod miejscowym znieczuleniem.
Według niego, warto byłoby regularnie badać sportowców tuż po zakończonych zawodach oraz w okresie rekonwalescencji po doznanych urazach (np. po nokaucie), by sprawdzić, w jaki sposób zmienia się poziom białka NSE.
Takie testy mogłyby się przydać w medycynie sportowej, m.in. przy podejmowaniu decyzji o tym, czy zawodnik ma sobie zrobić przerwę w treningach i rozgrywkach. Ale zanim do tego dojdzie, metoda ta musi przejść weryfikację w dalszych badaniach. (PAP)
jjj/ agt/ mow/