Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Balcerowicz o propozycjach ws. OFE: to nie debata, to propaganda

0
Podziel się:

#
Dochodzi więcej wypowiedzi prof. Leszka Balcerowicza
#

# Dochodzi więcej wypowiedzi prof. Leszka Balcerowicza #

28.06. Warszawa (PAP) - Tu nie chodzi o żadną debatę, tu chodzi o propagandę - tak były szef NBP prof. Leszek Balcerowicz ocenił rządowe propozycje zmian w systemie emerytalnym. Zdaniem Balcerowicza sprowadzają się one do likwidacji drugiego filaru reformy emerytalnej.

Balcerowicz na piątkowej konferencji prasowej krytykował rządowe propozycje i opracowany przez resorty finansów i pracy raport "Bezpieczeństwo dzięki zrównoważeniu". Według niego raport jest jednym z najbardziej nierzetelnych dokumentów oficjalnych, jakie pojawiły się po 1989 r., propagandą antykapitalistyczną, w której znalazły się "kompromitujące błędy liczbowe".

Zdaniem byłego ministra finansów, założyciela Fundacji FOR, tezy zawarte w raporcie były wielokrotnie w przeszłości obalane. "Te stare i nieprawdziwe tezy są powtarzane. Przecież tu nie chodzi o żadną debatę, tu chodzi o propagandę. W nadziei, że jak się wiele razy mocno powtórzy jakieś tezy, to część ludzi uzna je za prawdę. Myślę, że z czymś takim nie można się zgodzić" - mówił Balcerowicz.

Jego zdaniem propozycje rządu oznaczają de facto likwidację kapitałowego filaru systemu emerytalnego. Jednocześnie - jak zwracał uwagę - likwidacja ta ma się odbyć pod hasłem ulepszenia systemu. "Nawiasem mówiąc, w dawnym ustroju jak coś chciano zepsuć, to zawsze mówiono o ulepszaniu" - ironizował Balcerowicz.

Podkreślił, że 80 stron raportu dotyczy "demonizacji drugiego filaru". Do fałszywych tez zaliczył stwierdzenie w raporcie, że przyczyną narastania długu publicznego były wpłaty do drugiego filaru. To - jego zdaniem - fałszerstwo intelektualne. "Na tym buduje się fałszywą teorię o zgubnym wpływie gromadzenia oszczędności emerytalnych Polaków w drugim filarze" - powiedział.

Balcerowicz wskazał, że najważniejszym problemem do rozwiązania są przywileje emerytalne, czyli dodatkowe miliardy, które płaci się z pieniędzy ludzi na KRUS, górników czy służby mundurowe. Ocenił, że nie poświęcono temu odpowiednio dużo miejsca w raporcie - zaledwie dwie trzecie strony; co więcej, nie było w tej kwestii żadnych konkluzji. Według niego bez tego nie da się trwale rozwiązać problemu finansów publicznych.

Jak ocenił, nieprawdziwy jest także sam tytuł rządowego raportu: "Bezpieczeństwo dzięki zrównoważeniu". Według niego nie ma szans, by w przyszłości system emerytalny się zbilansował, czyli nie osiągnie się sytuacji, gdy wpłaty do systemu w pełni pokryją wypłaty. Mówił, że zbilansować mogłaby się właśnie część kapitałowa systemu - która ma być zmniejszona - a nie państwowa.

"Fałszem jest +zrównoważenie+, ale fałszem jest także +bezpieczeństwo+. Dlatego, że bezpieczeństwo opiera się na zróżnicowaniu ryzyka. Jeżeli wszystko zależy od jednego źródła, czyli państwowego systemu, w którym wiele można obiecać i wiele można nie dotrzymać, to bezpieczeństwo się zmniejsza w porównaniu z sytuacją, w której zgodnie z założeniami mamy co najmniej dwa źródła - z jednej strony przyszły ZUS, a z drugiej wkłady do drugiego filaru" - mówił Balcerowicz.

Odniósł się także do zmniejszenia składki do OFE, jakiej dokonano w 2011 r. - spadła ona wówczas z 7,3 proc. do 2,3 proc. "Przy pierwszym skoku na oszczędności emerytalne Polaków społeczeństwo zostało solennie zapewnione, że to już jest koniec. Widzimy, jak wygląda dotrzymywanie słowa" - zaznaczał Balcerowicz.

Propozycje zmian dotyczących OFE zawarte w raporcie nazwał "zamachem na zgromadzone w OFE oszczędności emerytalne", mające miejsce pod zasłoną fałszywych słów, takich jak dobrowolność, czy przeniesienie składki do ZUS. Jego zdaniem to "orbanowska propozycja", która w naszym wydaniu nie jest jednak ruchem takim drastycznym.

Profesor mówił też o konsekwencjach politycznych wejścia w życie zmian. Jego zdaniem elektorat PSL nie będzie się nim sprzeciwiał, bowiem chronią one KRUS. "Elektorat głównej partii opozycyjnej nie będzie bardzo niechętny, tym bardziej, że propozycja dobrowolności przedtem została zgłoszona przez PiS" - mówił. Zgodnie z diagnozą Balcerowicza przeciwnikiem takich zmian będzie jedynie wykształcony elektorat PO.

"To elementarny rachunek polityczny. Trudno zrozumieć, dlaczego propozycja, która musiałaby w przypadku jej realizacji pogłębiać i tak już istniejący kryzys zaufania do tej partii, miałaby być forsowana. Jak można działać wbrew własnym interesom, a na korzyść partii konkurencyjnych?" - dziwił się Balcerowicz.

Według niego propozycje zawarte w raporcie podcinają pozycję PO, a ich przyjęcie byłoby lekkomyślne nie tylko z punktu widzenia interesu kraju, ale także z punktu widzenia rachunku politycznego.

Pytany o ewentualną debatę telewizyjną z ministrem finansów Jackiem Rostowskim na ten temat powiedział, że dyskusji nie należy sprowadzać do widowiska telewizyjnego.

Przedstawiciele Fundacji FOR poinformowali podczas konferencji, że wystąpili oficjalnie w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej o udostępnienie listy autorów raportu - nikt bowiem nie jest pod nim podpisany.

W środę ministrowie pracy i finansów zarekomendowali przekazanie do konsultacji społecznych trzech propozycji zmian w systemie emerytalnym oraz propozycję wypłat emerytur z otwartych funduszy emerytalnych. Zdaniem autorów rekomendacji zmiany - bez względu na to, który wariant zostanie wybrany - korzystnie wpłyną na wysokość emerytur, zapewnią dopływ środków do gospodarki.

Pierwszy wariant przewiduje likwidację części obligacyjnej OFE, co oznacza, że środki, których OFE nie mogą inwestować w akcje, byłyby przenoszone do ZUS. Drugi wariant zakłada dobrowolność udziału w części kapitałowej systemu emerytalnego. Osoby rozpoczynające pracę mogłyby wybrać, do którego OFE chcą należeć. Zgodnie z trzecim, ubezpieczony mógłby zdecydować się na przekazanie całości składki do ZUS przy obecnej wysokości 19,52 proc., albo zdecydować się na przekazanie części składki do ZUS (17,52 proc.). Pozostała 2-proc. część składki trafiałaby do OFE, ale ubezpieczony musiałby wpłacać do funduszu także dodatkowe 2 proc. składki. W sumie składka emerytalna od wynagrodzenia wyniosłaby 21,52 proc. (PAP)

mmu/ her/ dol/ pad/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)