Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun przybył w poniedziałek z niezapowiedzianą wizytą do Afganistanu, gdzie rośnie presja, aby zrezygnować z drugiej tury wyborów prezydenckich po wycofaniu się z niej w niedzielę jedynego rywala dotychczasowego prezydenta Hamida Karzaja.
Wycofanie się byłego ministra spraw zagranicznych Abdullaha Abdullaha z zaplanowanej na 7 listopada prezydenckiej dogrywki wywołało wątpliwości co do prawowitości przyszłego rządu, który niemal na pewno będzie kierowany przez Karzaja.
Ban Ki Mun ma się spotkać z Karzajem i Abdullahem, aby "zapewnić ich oraz mieszkańców Afganistanu o ciągłym wsparciu ONZ w rozwoju kraju". Ubiegłotygodniowy zamach na należący do ONZ budynek w Kabulu, w którym zginęło pięciu pracowników organizacji pracujących przy wyborach, wywołał wątpliwości, czy ONZ nie ograniczy swoich działań w tym kraju.
Tymczasem jeden z członków Niezależnej Komisji Wyborczej Daud Ali Nadżafi oświadczył, że obawia się o bezpieczeństwo oraz o prawowitość przyszłego rządu, jeśli druga tura zostanie przeprowadzona, a dotychczasowy prezydent będzie jedynym kandydatem.
"Jeśli przeprowadzimy drugą turę i nie da ona prawowitej władzy przyszłemu prezydentowi, a przy okazji zginie wiele osób, to budzi to nasze wątpliwości" - przyznał Nadżafi.
Karzaj uważa, że druga tura wyborów powinna się odbyć zgodnie z planem, jednak ani afgańska konstytucja, ani prawo wyborcze nie przewidują wycofania się z dogrywki jednego z kandydatów.
Szef Niezależnej Komisji Wyborczej Azizullah Lodin oświadczył w niedzielę, że będzie się musiał spotkać z konstytucjonalistami, zanim podejmie decyzję co do drugiej tury.
Talibowie grożą nasileniem przemocy, a dodatkowo trudności ze zorganizowaniem i zabezpieczeniem głosowania sprawiają, że urzędnicy woleliby zakończyć wybory, nie wysyłając ludzi po raz drugi do urn wyborczych.
W związku z wątpliwościami co do obecności ONZ w Afganistanie przypomina się, że w Iraku organizacja kontynuowała działalność po zamachu z sierpnia 2003 roku na jej siedzibę w Bagdadzie, kiedy zginęło 22 ludzi w tym szef misji Sergio Vieira de Mello. Jednak po drugim zamachu w październiku 2003 roku na kilka lat wstrzymała działalność w tym kraju. (PAP)
keb/ kar/
5050225