Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Będzie nowa opinia biegłych ws. wypadku pod Jeżewem

0
Podziel się:

Będzie nowa opinia biegłych w procesie pośrednio związanym z wypadkiem
autokaru pod Jeżewem (Podlaskie) - poinformowało w poniedziałek PAP biuro prasowe sądu. W 2005 roku
w wypadku zginęło dziesięcioro maturzystów i trzech kierowców.

Będzie nowa opinia biegłych w procesie pośrednio związanym z wypadkiem autokaru pod Jeżewem (Podlaskie) - poinformowało w poniedziałek PAP biuro prasowe sądu. W 2005 roku w wypadku zginęło dziesięcioro maturzystów i trzech kierowców.

Sąd zdecydował o powołaniu biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Gdańsku. Ma to być - jak wcześniej wyjaśniał prowadzący sprawę sędzia - zespół biegłych z zakresu ruchu drogowego, którzy wypowiedzą się o wypadku. Powołanie biegłych z Gdańska oznacza, że toczący się od 2008 roku proces wróci na wokandę za 6-8 miesięcy. Tyle czasu trzeba będzie bowiem czekać na zamówioną opinię - podało biuro prasowe sądu.

Sąd informował wcześniej strony podczas jednej z rozpraw, że posiadane dotychczas opinie nie wnoszą nic nowego do sprawy, nie pozwalając na jednoznaczną ocenę, dlatego zdecydował o powołaniu nowych biegłych. Sąd wypowiadał się też, że uważa, iż katastrofa pod Jeżewem od początku zasługiwała na ekspertyzę przygotowaną przez zespół biegłych, czego nie zrobiła w śledztwie prokuratura. Dotychczas w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę każdy biegły pracował osobno w określonym mu zakresie.

Biuro poinformowało także, że sąd rozważał wcześniej uzupełnienie opinii biegłych z zakresu medycyny pracy, którzy wypowiadali się w sprawie w trakcie śledztwa, ale z tego zrezygnował, gdyż biegli odmówili sporządzenia opinii uzupełniającej ze względu na stan zdrowia jednego z jej autorów.

Do wypadku pod Jeżewem doszło we wrześniu 2005 roku. Autokar wiozący licealistów na pielgrzymkę do Częstochowy zderzył się z ciężarową lawetą i stanął w płomieniach. Zginęło dziesięcioro maturzystów oraz kierowcy z obu aut i zmiennik kierowcy autokaru. Był to najtragiczniejszy w województwie podlaskim wypadek drogowy ostatnich lat.

Przed sądem toczy się proces tylko pośrednio związany z tą katastrofą drogową. Oskarżeni to małżonkowie Z., do których należała nieistniejąca już firma, której autokar przewoził uczniów. Prokuratura zarzuciła im szereg nieprawidłowości dotyczących rozliczania czasu pracy kierowców czy zgłaszania ich zarobków do ZUS. Mają też zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej poprzez dopuszczenie do pracy kierowcy, który z powodów zdrowotnych nie powinien mieć zawodowych uprawnień do prowadzenia autokarów czy ciężarówek, bo cierpiał na epilepsję.

Sąd zapoznawał się już na rozprawie m.in. z opiniami różnych biegłych, m.in. z zakresu wypadków drogowych czy pożarnictwa, specjalisty od badania stanu technicznego pojazdów. Na podstawie dostępnych opinii sąd nie mógł na przykład ustalić ze stuprocentową pewnością, kto siedział za kierownicą autokaru. Żaden z biegłych nie mógł sądowi wyjaśnić np. kwestii przemieszczania się paliwa po zderzeniu, co ma znaczenie, bo autokar stanął w płomieniach. Ciała większości ofiar spłonęły.

Według ustaleń śledztwa dotyczącego bezpośrednio przyczyn wypadku, doprowadził do niego kierowca autokaru, który nie zachował należytej ostrożności w czasie wyprzedzania innego auta i doprowadził do czołowego zderzenia. Według biegłych, pożar powstał w wyniku uszkodzenia zbiornika z paliwem. Śledztwo w sprawie wypadku trwało 2,5 roku. Wątek dotyczący samego sprawstwa zdarzenia został formalnie umorzony dopiero w połowie 2008 roku.

Po bardzo szczegółowym śledztwie, po interwencji matek maturzystów w Ministerstwie Sprawiedliwości, do sądu trafiły dwa akty oskarżenia. Oba pośrednio związane z wypadkiem.

Pierwszy proces zakończył się już prawomocnym wyrokiem. Dotyczył m.in. lekarki, która wydała kierowcy zgodę na wykonywanie zawodu, podczas gdy okazało się, że miał on epilepsję - chorobę uniemożliwiającą taką pracę. Kobieta została skazana na karę więzienia w zawieszeniu i czasowy zakaz wykonywania zawodu. Sąd przyjął, że między jej zaniedbaniami a wypadkiem nie ma związku przyczynowo-skutkowego. Drugi proces - właścicieli firmy przewozowej - trwa.(PAP)

kow/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)