Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Belgia: Kryzys polityczny się pogłębia

0
Podziel się:

Kryzys polityczny w Belgii pogłębił się w poniedziałek wraz z odrzuceniem
przez francuskojęzyczne partie propozycji kompromisu, wysuniętych przez lidera flamandzkich
nacjonalistów Barta De Wevera. "Impas jak nigdy dotąd" - pisze dziennik "Le Soir".

Kryzys polityczny w Belgii pogłębił się w poniedziałek wraz z odrzuceniem przez francuskojęzyczne partie propozycji kompromisu, wysuniętych przez lidera flamandzkich nacjonalistów Barta De Wevera. "Impas jak nigdy dotąd" - pisze dziennik "Le Soir".

De Wever, stojący na czele zwycięskiej w czerwcowych wyborach partii N-VA, przedstawił w niedzielę wieczorem raport, w którym opowiada się za głęboką reformą ustrojową kraju i wzmocnieniem regionów kosztem państwa federalnego: m.in. przekazywaniem 45 proc. podatku dochodowego władzom regionalnym i regionalizacją wymiaru sprawiedliwości. Raport został jednomyślnie odrzucony przez partie frankofońskie, które uznały go za "stronniczy" i "prowokacyjny".

Frankofoni obawiają się, że na proponowanych przez De Wever rozwiązania stracą mniej zamożne od Flandrii francuskojęzyczne regiony: Walonia i Bruksela, która jest formalnie dwujęzyczna, ale zdominowana przez frankofonów.

"Od niedzieli wieczorem perspektywa nowych wyborów, które zresztą niczego by nie rozwiązały, wydaje się trochę bliższa" - przestrzega w poniedziałek francuskojęzyczny "Le Soir". Zgadza się z nim czołowa gazeta flamandzka "De Standaard": "Nowe wybory, które tylko zaciemnią szanse na wyjście z kryzysu, są praktycznie nie do uniknięcia".

"Kraj jest podzielony jak nigdy" - ubolewa drugi główny francuskojęzyczny dziennik "La Libre Belgique".

De Wever po krytycznym przyjęciu jego propozycji oświadczył: "kurtyna zapadła", dając do zrozumienia, że nie pójdzie już na dalsze ustępstwa w negocjacjach, od sukcesu których uzależnia rozpoczęcie rozmów o powołaniu nowej koalicji rządowej i mianowaniu premiera.

Negocjacje, w które od lipca zaangażowane było siedem partii z obu stron granicy językowej, paraliżowane były już kilkakrotnie różnicami na temat reformy kraju. Kością niezgody jest przede wszystkim finansowanie regionów, w tym zadłużonej belgijskiej stolicy. Ponadto wciąż nierozwiązany jest spór o wyborcze i językowe prawa frankofonów mieszkających we flamandzkich gminach pod Brukselą.

Po stronie frankofońskiej niektórzy politycy zaczęli w ostatnich tygodniach prowokacyjnie po raz pierwszy mówić wprost o groźbie rozpadu kraju, czyli zrealizowaniu długoterminowego scenariusza Flamandów. W krótkim terminie, czołowe ugrupowanie po stronie frankofońskiej, Partia Socjalistyczna, wystąpiła jednak w poniedziałek stanowczo przeciwko organizowaniu kolejnych przedterminowych wyborów, co zdaniem komentatorów daje nadzieję na kontynuowanie rozmów, w tym negocjacje o powołaniu nowej koalicji rządzącej. Dotychczasowy gabinet premiera Yvesa Leterme'a podał się do dymisji, ale odpowiada za sprawy bieżące, w tym prowadzi belgijską prezydencję w UE.

Według prasy, przewidując, że kryzys polityczny będzie się jeszcze przedłużał, Leterme opracował już dwa scenariusze: pierwszy zakłada, że jego rząd będzie kontynuował prace na zasadzie tymczasowej, ale ze wzmocnionymi kompetencjami; drugi zaś - że zostanie powołany nowy gabinet "techniczny", który skupi się na sprawach budżetowych, społecznych i gospodarczych, a równolegle nad reformą ustrojową będą pracować, jak dotychczas, De Wever oraz lider francuskojęzycznych socjalistów Elio Di Rupo.

Michał Kot (PAP)

kot/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)