Zgodnie z obowiązującym w Belgii protokołem dyplomatycznym, belgijski prymas i przewodniczący Parlamentu Europejskiego wyprzedzają premiera Belgii, a także przewodniczących obu izb belgijskiego parlamentu - ujawnił w środę dziennik "Le Soir".
Gazeta nie kryje zdumienia, że tak "dziwaczny" protokół dyplomatyczny obowiązuje w kraju świeckim i demokratycznym. Eksperci tłumaczą: kardynał Godfired Danneels zajmuje miejsce zaraz po królu Belgów Albercie II z małżonką, bo taka jest tradycja od czasów Napoleona.
Kolejny jest dziekan korpusu dyplomatycznego, którym jest zawsze nuncjusz apostolski.
Pierwszeństwo przedstawicieli Kościoła przed władzami świeckimi bezskutecznie próbował zmienić w latach 90. ówczesny premier Guy Verhofstadt, chcąc przenieść prymasa na 40. miejsce i zmienić datujący się od 1815 r. zwyczaj, że dziekanem korpusu jest przedstawiciel papieża. Zwłaszcza, że przedstawiciele innych religii są dopiero na dalekiej, 73. pozycji.
Skąd trzecie miejsce przewodniczącego PE Hansa-Gerta Poetteringa? Wynika z tego, że Bruksela jest siedzibą instytucji europejskich, a parlament jako instytucja najbardziej demokratyczna zasługuje na uprzywilejowanie. Z tego samego zresztą powodu szefowie federalnej Izby Deputowanych i Senatu wyprzedzają premiera Guy Van Rompuy'ego, który musi zadowolić się dopiero 6. miejscem.
Szef Komisji Europejskiej i sekretarz generalny NATO dzielą się dziesiątym miejscem - przed belgijskimi ministrami, ale za ministrami krajów członkowskich UE zasiadającymi w unijnej Radzie.
Belgia to kraj, gdzie monarcha wciąż nadaje tytuły szlacheckie, więc i dla arystokracji znalazło się miejsce na protokolarnej liście. 14 książęcych rodzin zajmuje wysoką, 30. pozycję. Za nimi są dworzanie króla i damy dworu królowej Paoli. 113. miejsce przypadło kombatantom, 114. - stowarzyszeniom prasy, a ostatnie, 158., najniższym rangą dyplomatom.
Michał Kot (PAP)
kot/ icz/ awl/ ro/