Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Belgia: Tyle samo kobiet i mężczyzn na listach wyborczych

0
Podziel się:

Belgia jest jednym z liderów w promowaniu równości kobiet i mężczyzn w
polityce - od 2002 roku wszystkie listy wyborcze muszą składać się w połowie z przedstawicieli obu
płci.

Belgia jest jednym z liderów w promowaniu równości kobiet i mężczyzn w polityce - od 2002 roku wszystkie listy wyborcze muszą składać się w połowie z przedstawicieli obu płci.

W praktyce oznacza to, że na liście liczącej np. 21 miejsc może być co najwyżej 11 osób tej samej płci. Prawo wymaga ponadto, by dwa pierwsze miejsca na partyjnych listach były zajmowanie przez kandydatów różnej płci.

Do takiego rozwiązania Belgia dochodziła stopniowo - najpierw przepis o mieszaniu płci dotyczył trzech pierwszych miejsc na listach. Ponadto, parytet na listach wyborczych obowiązywał już od 1994 roku, z tym że wówczas wystarczyło je zapełnić kobietami w 30 proc.

Krytycy wskazują jednak, że obowiązkowe parytety na listach wyborczych wcale nie zwiększają politycznego zaangażowania kobiet. Jako argumentu używają wyników wyborów: choć stanowią połowę kandydatów, kobiety zajmują mniej więcej co trzecie miejsce w belgijskim parlamencie (w Senacie nieco mniej niż w Izbie Reprezentantów).

To zbliżony wynik do tego, jaki na poziomie całej Unii Europejskiej kobiety osiągnęły w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego (35 proc.), które odbywają się na podstawie 27 różnych ordynacji krajowych. Procentowo najwięcej kobiet (62 proc.) jest wśród eurodeputowanych z Finlandii; kobiety zajęły też połowę albo więcej dostępnych miejsc w Szwecji i Estonii.

Wśród pięćdziesięciu polskich eurodeputowanych jest 11 kobiet, co oznacza odsetek 22 proc. - jeden z najniższych w UE, obok Luksemburga, Czech i Włoch.

Warto zauważyć, że od pierwszych powszechnych wyborów do europarlamentu (1979 r.), odsetek zasiadających w nim kobiet wzrósł ponad dwukrotnie, z 16 proc.

W Parlamencie Europejskim największymi orędownikami wiążących prawnie parytetów są socjaliści. Grupa Zielonych w praktyce wdraża postulat równouprawnienia kobiet i mężczyzn, stawiając na swoim czele zawsze kobietę i mężczyznę jako współprzewodniczących: obecnie są to Rebecca Harms z Niemiec i Daniel Cohn-Bendit z Francji. Równowaga płciowa panuje tam też wśród partyjnego kierownictwa niższego szczebla.

Na poziomie UE nie ma wiążących prawnie wytycznych w sprawie parytetów w polityce, choć równość kobiet i mężczyzn to jedna z zasad zapisanych od początku w unijnych traktatach, potwierdzona w Karcie Praw Podstawowych UE.

W dorocznym sprawozdaniu z wdrażania tej zasady Komisja Europejska napisała w tym roku: "Ordynacje wyborcze mają wpływ na zaangażowanie i reprezentację kobiet. Partie polityczne oraz parlamenty (zarówno Europejski, jak i narodowe) należy - zgodnie z zakresem ich kompetencji - zachęcać do podejmowania specjalnych działań służących zaangażowaniu większej liczby kobiet oraz dalszego równoważenia płci proporcjonalnie reprezentowanych na listach wyborczych a w konsekwencji - wśród nominacji na urzędy sprawowane z wyboru".

Politykę równych szans od 1988 r. KE wdraża w praktyce w obsadzaniu komisyjnych stanowisk każdego szczebla. Polega ona nie tylko na dążeniu do względnej równowagi płciowej, ale przede wszystkim ułatwianiu kobietom łączenia życia zawodowego z rodzinnym - bo to dla nich główna bariera w pięciu się po szczeblach hierarchii.

W KE na wyższych stanowiskach kierowniczych minimalny pułap odsetka nowo zatrudnianych kobiet wynosi 25 proc.; na stanowiskach średniego szczebla zarządzającego - 30 proc.; wśród zwykłych stanowisk urzędniczych - 50 proc. Wszystkie te limity zostały przekroczone po raz pierwszy w naborze nowych pracowników 2007 r. Docelowo mają być zwiększane, ale sama KE przyznaje, że napotyka na trudności, z których największą są powolne zmiany mentalności jej pracowników.

Michał Kot (PAP)

kot/ ksaj/ ala/ ura/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)