Dwóch lub trzech ludzi dokonało we wtorek zamachu z użyciem granatów bądź petard na przystanek autobusowy na głównym placu belgijskiego Liege. Zginęły dwie osoby, w tym zapewne jeden zamachowiec, a kilkadziesiąt zostało rannych - informują belgijskie media.
Z relacji mediów wynika, że na Place Saint Lambert, gdzie odbywa się jarmark bożonarodzeniowy, doszło też do strzelaniny. Podobno zamachowcy byli uzbrojeni w kałasznikowa. Oficjalny bilans podany przez agencję Belga mówi o 64 rannych. Wśród nich jest dwuletnie dziecko.
Policja i straż pożarna zablokowały dostęp do miejsca zamachu. Wszystkie sklepy w okolicy zostały zamknięte, w niektórych schronili się ludzie. Nad miastem krążą policyjne śmigłowce.
Polka mieszkająca w Liege, Anna Żurawel, powiedziała PAP, że w mieście zapanował chaos. Ścisłe centrum jest całkowicie zablokowane. Policja poszukuje pozostałych zamachowców. Ludziom nie wolno opuszczać budynków. Na dziedzińcu gmachu sądu, położonym przy placu, zorganizowano punkt medyczny.
Nic nie wiadomo na razie o sprawcach zamachu ani o ich motywach.(PAP)
az/ and/ kot/
10393368 10393393
