W Belgii w 2012 roku doszło do 1,4 tys. kradzieży kabli miedzianych na kolei i z tego powodu opóźnionych zostało tysiąc pociągów. Straty wyceniane są na 8 mln euro. Problemem zajął się belgijski rząd - informuje portal FlandersNews.be.
Według szacunków belgijskich kolei, w ubiegłym roku liczba kradzieży kabli wykorzystywanych w infrastrukturze kolejowej wzrosła o 80 proc. w porównaniu do 2011 roku. Z wyliczeń wynika, że spowodowane tym opóźnienia pociągów wyniosły w sumie 66 tys. 550 minut, czyli 3 godziny dziennie.
Problem jest na tyle poważny, że belgijskie koleje (NMBS/SNBC) postanowiły wspólnie z federalnym rządem opracować plan, który ma zmniejszyć liczbę kradzieży. W sprawę zaangażowali się: minister ds. przedsiębiorstw państwowych Jean-Pascal Labille, minister spraw wewnętrznych Jolle Milquet i minister gospodarki Johan Vande Lanotte.
Plan zakłada, że kable zostaną umieszczone głębiej w ziemi, co ma odstraszyć złodziei. Miedź ma być zastąpiona przez aluminium, które kosztuje na rynku sześć razy mniej. Belgijska kolej chce też lepiej współpracować z policją i zapowiada wzmożone kontrole. Złodzieje kabli mogą spodziewać się cięższych kar. Autorzy planu chcą też, żeby parlament belgijski uchwalił ustawę, która zakazuje płatności gotówkowych w skupach złomu, dzięki czemu transakcje sprzedaży mają być lepiej kontrolowane.
Plan ma zostać wprowadzany w życie od czerwca.
NMBS/SNBC to działająca od 1926 państwowa spółka. Zarządza siecią torów w Belgii o długości 3,5 tys. km. Firma operuje też na czterech trasach dużych prędkości, którymi pociągi mogą poruszać się z prędkością 300 km/h: z Brukseli do granicy francuskiej, skąd podróż jest kontynuowana do Paryża i Lille, z Leuven to Liege, z Liege do niemieckiej granicy niedaleko Aachen oraz z Antwerpii do granicy holenderskiej, skąd pociągi kierują się dalej do Rotterdamu.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ pad/
