Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bezpieczeństwo w Brukseli - KE zapowiada rozmowy z władzami miasta

0
Podziel się:

Po zeszłotygodniowej publikacji filmu z kamer w brukselskim metrze, który
pokazuje brutalny napad na bułgarskiego stażystę w Parlamencie Europejskim, KE zapowiedziała w
środę poruszenie w rozmowach z władzami miasta kwestii bezpieczeństwa wokół instytucji UE.

Po zeszłotygodniowej publikacji filmu z kamer w brukselskim metrze, który pokazuje brutalny napad na bułgarskiego stażystę w Parlamencie Europejskim, KE zapowiedziała w środę poruszenie w rozmowach z władzami miasta kwestii bezpieczeństwa wokół instytucji UE.

"Bezpieczeństwo w centrum Brukseli leży w gestii brukselskich władz, a nie unijnych instytucji" - podkreślił rzecznik KE Patrizio Fiorilli, dodając jednak, że komisarz ds. administracji Marosz Szefczovicz poruszy kwestię bezpieczeństwa okolic instytucji europejskich w rozmowach z władzami miasta.

KE wypowiedziała się w tej sprawie pytana o kontrowersyjny zapis wideo brutalnej napaści w brukselskim metrze nieopodal PE, w Sylwestra zeszłego roku, który brukselska policja opublikowała w piątek w internecie. Na filmie wyraźnie widać twarze napastników. Policja liczy, że ten krok pomoże jej w ich schwytaniu, bo od trzech miesięcy nie może trafić na żaden trop.

Władze Brukseli twierdzą, że okolice unijnych instytucji są bezpieczne, a eurokraci - przewrażliwieni. Na brak bezpieczeństwa oraz bezradność brukselskiej policji już wcześniej kilka razy wskazywali eurodeputowani. Podkreślają, że często do napadów dochodzi w dzielnicach, gdzie mają siedziby instytucje europejskie. "W okolicach Parlamentu do napadów dochodzi co chwilę, bo pracują tu i mieszkają osoby raczej majętne. Sprawcy czują się bezkarni w porywaniu portfeli, bo policja reaguje zbyt opieszale" - podkreśla w rozmowie z PAP europosłanka SLD i kwestor Lidia Geringer de Oedenberg.

Na swoim blogu wymienia napady, które miały miejsce niedawno na terenie PE. "12 lutego 2009 r. mieliśmy napad na bank w samym budynku Parlamentu. Uzbrojonego mężczyzny w peruce i makijażu nie złapano do dzisiaj, co jest o tyle dziwne, że przy wejściu do PE przechodzi się kontrolę jak na lotnisku, a cały budynek naszpikowany jest kamerami. 13 października 2009 r. eurodeputowana Angelika Niebler została napadnięta tuż obok PE, ciężko pobita czekała na karetkę - 40 min., na policję - 90 min. 2 marca 2010 r. eurodeputowana Vilja Savisaar została obrabowana w (sąsiadującym z PE) Parku Leopolda, w tym samym mniej więcej czasie inną mieszkankę dzielnicy, również w celach rabunkowych, zastrzelono w jej własnym samochodzie. Parlament interweniował na różnych szczeblach brukselskiej administracji setki razy. Po ostatnich incydentach policja zaproponowała, że może patrolować okolicę, jeśli Parlament... zapłaci" - pisze Geringer de Oedenberg.

Posłanka zwróciła uwagę, że dodatkowym problemem jest podział regionu Brukseli na niezależne od siebie gminy miejskie i to, że instytucje unijne leżą na ich granicy. Dlatego w nagłych przypadkach zdarza się, że poszkodowani są odsyłani od jednego posterunku policji do drugiego.

Zdaniem europosłanki najgorzej sytuacja przedstawia się w Parku Leopolda tuż obok PE, w którym nie tylko jest niebezpiecznie, ale też brudno. "W miejscu, które sąsiadując z Parlamentem powinno być wizytówką miasta, leżą całe góry śmieci" - powiedziała Geringer de Oedenberg.

W rozmowie z PAP europosłanka poinformowała, że PE zaproponował już władzom Brukseli utworzenie w okolicach instytucji europejskich specjalnej strefy bezpieczeństwa, którą stale patrolowałoby 18 policjantów. Prezydium PE ma w tej sprawie dyskutować z przedstawicielami miasta w najbliższych tygodniach. "Problem w tym, że miasto żąda na to dodatkowych środków. Nasz budżet na ten rok nie przewiduje tego typu wydatków. Niemniej musimy o tym dyskutować z miastem, bo to sprawa, która nie może czekać" - podkreśliła w rozmowie z PAP europosłanka. Jej zdaniem "Bruksela zarabia, i to sporo, na obecności instytucji unijnych czy współpracujących z nimi organizacji międzynarodowych. Zarabia także na urzędnikach europejskich i ich rodzinach (łącznie ponad 70 tys. osób), a tymczasem kura znosząca złote jajka siedzi w niestrzeżonym kurniku".

Analiza przeprowadzona przez belgijski rząd w 2007 r. wskazuje, że na goszczeniu unijnych instytucji gospodarka Brukseli zyskuje co roku 6,8 mld euro, dzięki czemu stołeczny region należy do najbogatszych w całej UE.

Tymczasem z danych statystycznych urzędu miasta wynika, że przestępczość w okolicach instytucji europejskich w ostatnich latach spadła.

"W porównaniu z 2002 rokiem, kiedy przeprowadziliśmy dużą reformę policji, przestępczość zmalała o 20 proc., odnotowujemy o 40 proc. mniej przypadków przemocy, 40 proc. mniej włamań do samochodów i 30 proc. mniej napadów w punktach usługowych. Wzrosła natomiast liczba włamań do mieszkań prywatnych - tych mamy o 10 proc. więcej" - powiedział w rozmowie z PAP rzecznik prasowy burmistrza Brukseli Nicolas Dassonville.

Jego zdaniem przestępczość w Brukseli nie jest wyższa niż w innych stolicach europejskich, a skargi zagranicznych pracowników instytucji unijnych uważa za skutek "różnicy we wrażliwości". "Zawsze na początku pobytu w nowym mieście jest tak, że nie czujemy się najbezpieczniej. Poczucia bezpieczeństwa człowiek nabiera z czasem. Oczekujemy większego zaufania ze strony zagranicznych gości" - mówi Dassonville. Dodaje jednak, że na najbliższym spotkaniu z członkami prezydium PE miasto będzie aktywnie zainteresowane współpracą w zakresie bezpieczeństwa.

Karolina Przewrocka (PAP)

kla/ kot/ mc/

bezpieczeństwo
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)