Siarhiej Hajdukiewicz, szef Partii Liberalno-Demokratycznej - białoruskiej odpowiedniczki rosyjskiej partii Władimira Żyrinowskiego - niespodziewanie poinformował w piątek Centralną Komisję Wyborczą, że rezygnuje z ubiegania się o prezydenturę.
"Wybory na Białorusi to spektakl, którego wyniki są wszystkim znane" - powiedział agencji Biełapan. Z kolei komentując dla Biełsatu swój krok szef liberalnych demokratów stwierdził, że po tym wszystkim stanie się "jeszcze bardziej silniejszy politycznie".
Hajdukiewicz do momentu ogłoszenia swojej decyzji o wycofaniu się z wyborów zdołał zebrać razem ze swoją grupą inicjatywną 100 tys. podpisów. To nie był jego pierwszy start w wyborach, kandydował już 2001 i 2006 roku i w powszechnej opinii był uznawany za listek figowy reżimu Łukaszenki.
"Hajdukiewicz musiał otrzymać jakiś sygnał z góry. Dotychczas był postrzegany jako sparing-parter Łukaszenki" - powiedział Biełsatowi białoruski politolog Aleksandr Klaskouski. Jego zdaniem, władze chcą imitować większy pluralizm i dlatego odsunęły tego pozorowanego opozycjonistę.
W czwartek białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka wezwał obywateli do podpisywania się również pod kandydaturami opozycjonistów. Zdaniem Klaskouskiego, to kolejny dowód, że Łukaszenka usiłuje wmawiać, iż na Białorusi panuje demokracja i chce "w ten sposób sprzedać te wybory Zachodowi". (PAP)
dmi/ ro/