Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Łazawik: Kolorowe rewolucje dziś u nas niemożliwe

0
Podziel się:

Sekretarz białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej Mikoła Łazawik ocenił w
rozmowie z PAP, że większość obywateli tego kraju popiera kolejną kadencję prezydenta Alaksandra
Łukaszenki, a masowe protesty powyborcze nie są dziś na Białorusi realne.

Sekretarz białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej Mikoła Łazawik ocenił w rozmowie z PAP, że większość obywateli tego kraju popiera kolejną kadencję prezydenta Alaksandra Łukaszenki, a masowe protesty powyborcze nie są dziś na Białorusi realne.

Jego zdaniem, nikła obecność opozycji w komisjach wyborczych wynika z problemów wewnętrznych opozycji i słabego systemu partyjnego. Łazawik wskazał też na zmiany w tegorocznej kampanii wyborczej. Sekretarz CKW uważa, że fałszerstwa, których obawia się opozycja, są niemożliwe.

"Kiedy mówi się o tym, że kampania wyborcza może dać początek jakiejś kolorowej rewolucji, to powiedziałbym, że to na pewno nie całkiem się stosuje do obecnej Białorusi. Dzisiaj gospodarka jest dość stabilna (...), nie ma krytycznych, kryzysowych problemów. To sprzyja stabilności społecznej" - powiedział Łazawik. Podkreślił: "Kolorowe rewolucje u nas obecnie są niemożliwe".

Jego zdaniem, wezwania opozycyjnych kandydatów na wiec w wieczór wyborczy na Placu Październikowym w Mińsku "to objaw niewiary (opozycji) we własne siły" i popychanie ludzi "do działań sprzecznych z prawem".

Partie opozycyjne na Białorusi to - uważa sekretarz CKW - "dosłownie kilka tysięcy ludzi, niewielka grupa, która w czasie wyborów mobilizuje wszystkie swoje siły". Mikoła Łazawik przyznaje, że w opozycji są "aktywni politycznie obywatele, którzy nie zgadzają się z działaniami obecnej władzy". Jest też - dodaje - "grupa obywateli, którzy idą do opozycji nie z motywów politycznych", a dlatego, że "dopuścili się naruszeń prawa". "Kogoś złapano na kradzieży, zaczynają go pociągać do odpowiedzialności - i on ogłasza, że jest członkiem jakiejś partii opozycyjnej i że to represje polityczne. To niestety u nas jest, i to dość rozpowszechnione" - powiedział Łazawik.

Zapytany o zarzuty opozycji, że jej przedstawicieli niemal nie włączono do grona 70 tys. członków komisji liczących głosy, sekretarz CKW ocenił, że w porównaniu z wyborami w 2006 r. jest "dość znaczny postęp". "Jeśli przedstawicieli partii opozycyjnych na poprzednich wyborach w składzie komisji obwodowych praktycznie nie było, to teraz jest ich 183" - podkreśla.

Jego zdaniem, w formowaniu komisji uczestniczyły "organizacje społeczne, które jednoczą setki tysięcy i miliony ludzi", a opozycja zaproponowała do komisji "dziesiątki obywateli, których pociągano do odpowiedzialności za prymitywne przestępstwa kryminalne".

Sekretarz CKW podkreśla, że obserwatorzy międzynarodowi - których będzie około tysiąca - oraz krajowi "mają prawo obserwowania wszystkich etapów głosowania" tegorocznych wyborów, w tym liczenia głosów. "Organizowaliśmy szkolenia dla członków komisji obwodowych (...) po to, by zapewnić przejrzystość, transparentność procesu wyborczego. Wskazaliśmy, że obserwatorzy powinni widzieć proces podliczania głosów, realnie obserwować, co robią członkowie komisji" - wyjaśnił sekretarz CKW. Zastrzegł jednak, że prawo białoruskie "nie mówi o tym, że każda karta do głosowania jest pokazywana czy odczytywana na głos, dlatego CKW nie może interpretować szerzej ordynacji wyborczej".

"Oczywiście, ludzie chcą zmian i to zmian na lepsze. (...) Zapewne jednak, mimo wszystko, potencjalni oponenci obecnego prezydenta nie są na tyle przekonywający, by większość obywateli powierzyła swoją przyszłość nie obecnemu prezydentowi, a jego oponentom" - uważa sekretarz białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej.

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

awl/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)