Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Ogłoszenie wyroku na Statkiewicza i Wusa przełożone

0
Podziel się:

Sąd w Mińsku ogłosił w piątek, że przekłada ogłoszenie wyroku w procesie dwóch
byłych kandydatów w grudniowych wyborach prezydenckich: Mikoły Statkiewicza i Dźmitryja Wusa.
Według komentatorów odroczenie wyroku może mieć tło polityczne.

Sąd w Mińsku ogłosił w piątek, że przekłada ogłoszenie wyroku w procesie dwóch byłych kandydatów w grudniowych wyborach prezydenckich: Mikoły Statkiewicza i Dźmitryja Wusa. Według komentatorów odroczenie wyroku może mieć tło polityczne.

Przed wejściem na salę sądową wywieszono powiadomienie, że ogłoszenie wyroku, zapowiadane na piątek, jest przeniesione w związku z chorobą sędzi.

Byli kandydaci są oskarżeni o organizację masowych zamieszek podczas demonstracji w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia. Wraz z nimi sądzonych jest pięciu uczestników manifestacji, których śledztwo uznało za "najaktywniejszych uczestników zamieszek".

Opozycyjny komentator polityczny Alaksandr Kłaskouski, którego syn, były milicjant, zasiada na ławie oskarżonych, powiedział PAP, że nie wyklucza, iż zadziałały "czynniki zakulisowe", m.in. czwartkowa wizyta premiera Rosji Władimira Putina w Mińsku.

"Oczywiście, każdy człowiek może zachorować, ale jest jeszcze takie pojęcie jak +choroba dyplomatyczna+. Te wszystkie procesy są polityczne i czynnik presji z zewnątrz jest ważny. Wczoraj tutaj wylądował poważny moskiewski desant; mamy też czynnik europejski - groźbę nałożenia przez UE na Białoruś sankcji gospodarczych. Możliwe, że teraz odbywa się rozważanie wariantów, na ile surowy wyrok trzeba wydać w tej sprawie" - powiedział Kłaskouski.

Dźmitry Wus, który odpowiada z wolnej stopy, choć ma zakaz opuszczania kraju, przyszedł na ogłoszenie wyroku i o przełożeniu terminu dowiedział się od dziennikarzy. Przyznał, że nie wierzy, by mógł zapaść wyrok uniewinniający.

"Sędzia, która będzie nas sądzić, jest mianowana decyzją prezydenta (Alaksandra Łukaszenki), ona o niczym nie decyduje. Wszystkie decyzje zapadają na górze, od niej nic nie zależy, ani od prokuratora, ani od śledztwa" - oznajmił.

Na ogłoszenie wyroku przyszli też adwokaci i rodziny oskarżonych. Stawił się kandydat opozycji w wyborach prezydenckich w 2006 roku Alaksandr Kazulin, który po wyborach został skazany na 5,5 roku i zwolniony przed terminem, na co wpływ miała presja zagranicznej opinii publicznej.

"To, że sędzia nagle zachorowała, świadczy o tym, że otrzymała jakiś nakaz, by działać w inny sposób" - powiedział dziennikarzom kazulin. Ocenił, że "są dwa warianty rozwoju wypadków: albo zapadnie wyrok pięciu lat, w niższych granicach (niż żąda prokurator), albo sprawa będzie skierowana na dodatkowe śledztwo. Mogą nagle pojawić się nowe czynniki, które doprowadzą do zmiany artykułu (z którego sądzeni są oskarżeni), wtedy oczywiście zarzuty będą złagodzone" - uważa Kazulin.

Zauważył, że choć po demonstracji władze ogłosiły, że istniał "spisek w celu obalenia władzy, spisek zbrojny - i telewizja pokazała broń, to potem te magazyny (z bronią) znikły". Potem - dodał - "znikł spisek służb specjalnych Niemiec i Polski", o którym mówił Łukaszenka.

Statkiewicz jest liderem jednej z partii socjaldemokratycznych. W 2005 roku został skazany na 3 lata ograniczenia wolności za organizację protestów opozycji. Został zwolniony w 2007 roku. Wus, przedsiębiorca i właściciel firmy Trivium, nie jest związany z ruchami opozycyjnymi na Białorusi.

Na obecnym procesie prokurator zażądał w środę kary ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie dla Statkiewicza i siedmiu lat dla Wusa.

Dla sądzonego razem z nimi byłego milicjanta Alaksandra Kłaskouskiego prokurator zażądał kary 8,5 roku kolonii karnej za udział w demonstracji. Są to najwyższe wyroki, jakich domaga się prokuratura w związku z powyborczymi protestami.

Dla czterech innych uczestników demonstracji, którzy również są sądzeni na procesie, prokurator żąda kary czterech lat kolonii karnej. Są to: Andrej Paźniak, Alaksandr Kwiatkiewicz, Arciom Hrybkou i Dźmitry Bułanau.

19 grudnia demonstranci kwestionowali oficjalne wyniki wyborów prezydenckich, według których niemal 80 proc. głosów zdobył ubiegający się o czwartą Łukaszenka. Doszło do ataku na drzwi budynku rządu, w których wybito szyby - według opozycji była to prowokacja. Demonstracja została rozbita przez milicję. Przed sądem stanęło pięciu byłych kandydatów na prezydenta.

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

awl/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)