Jeden z opozycyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich na Białorusi Jarosław Romańczuk miał wypadek samochodowy w sobotę, gdy jechał na spotkanie z wyborcami. Jego samochód zderzył się z autem prowadzonym przez milicjanta w cywilu.
Romańczuk powiedział PAP, że nie jest pewien, czy było to przypadkowe zdarzenie. "Zbieg okoliczności, czy nie - trudno powiedzieć. Zawsze mnie dziwi to, kiedy podczas kampanii wyborczej coś się zdarza" - zauważył.
"(W drodze) z Homla do Rohaczowa raptem przegrodził nam drogę audi A3, za kierownicą którego siedział milicjant w cywilu. Zrobił manewr około 10 metrów od naszego samochodu, zderzenie było nieuniknione, dlatego dobrze, że zadziałały poduszki bezpieczeństwa, inaczej byłoby drastycznie" - powiedział kandydat.
Zapytany o okoliczności zdarzenia, opisał: "Pusta droga, dobra widoczność (...), droga była pusta, żadnych innych samochodów nie było. Jechaliśmy niezbyt szybko, 70-80 kilometrów".
Żadna z trzech osób jadących z Romańczukiem nie odniosła poważnych obrażeń, ale wieczorem niektórzy mieli kłopoty z oddychaniem. Auto, którym jechali, jest mocno uszkodzone.
Jak powiedział Romańczuk, milicja i karetka pogotowia przyjechały po 40 minutach. Milicja ustaliła, że winny wypadku był milicjant kierujący audi.
Romańczuk jest wiceszefem opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej. Ma polskie korzenie, z wykształcenia jest ekonomistą. Jest jednym z siedmiu kandydatów opozycji startujących w wyborach 19 grudnia.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ klm/ kar/