Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Politolodzy i politycy: sankcje UE nie przynoszą efektów

0
Podziel się:

Sankcje Unii Europejskiej wobec białoruskiego reżimu nie przynoszą
spodziewanych efektów, choć bez nich sytuacja w kraju byłaby może jeszcze gorsza - oceniają w
poniedziałek białoruscy niezależni politolodzy i politycy.

Sankcje Unii Europejskiej wobec białoruskiego reżimu nie przynoszą spodziewanych efektów, choć bez nich sytuacja w kraju byłaby może jeszcze gorsza - oceniają w poniedziałek białoruscy niezależni politolodzy i politycy.

UE wyraziła w poniedziałek poważne zaniepokojenie brakiem poszanowania demokracji przez Białoruś i przedłużyła na kolejny rok sankcje wobec reżimu w Mińsku.

Politolog Andrej Fiodarau podkreślił w rozmowie z Radiem Swaboda, że UE nie osiągnęła sankcjami wobec Mińska tego, na czym jej zależało, gdyż w białoruskich więzieniach nadal pozostają więźniowie polityczni, a wybory parlamentarne z 23 września tego roku nie odpowiadały standardom OBWE.

Zwraca on jednak uwagę, że nie musi to oznaczać, iż sankcje zupełnie nie działają. "Tego nie wiemy. Być może gdyby sankcji nie było, sytuacja na Białorusi byłaby jeszcze gorsza.() To, że sankcje nie stanowią panaceum, jest oczywiste. Ale nie wykluczam, że jakąś korzyść przyniosły" - powiedział.

Z uznaniem wypowiedział się on o staraniach UE wspierania społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, ale zastrzegł, że Białorusini, którym zależy na zmianach, nie powinni zdawać się tylko na to. "Obawiam się, że Białorusini w swojej masie nie bardzo wykazują pragnienie zmian. Oto główna przyczyna utrzymywania się obecnego stanu rzeczy" - zaznaczył.

Niezależny ekonomista Leanid Złotnikau podkreślił w rozmowie z portalem Towariszcz.online, że sankcje "nie wpływają w żaden sposób na białoruską gospodarkę".

Przypomniał, że białoruski oligarcha Uładzimir Piefcijeu pozbył się swojej firmy Biełtiecheksport, objętej zamrożeniem aktywów na terenie UE. "Myślę, że w takim samym kierunku działają i inni oligarchowie z listy objętych zakazem wjazdu do UE" - powiedział Złotnikau.

Jak dodał, Unia Europejska "tylko sprawia wrażenia, że wprowadza sankcje". "Bardzo sceptycznie odnoszę się do takiej decyzji" - oznajmił.

Szef Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Wital Rymaszeuski uważa, że UE prowadzi wobec Białorusi "słabą politykę". "Z takimi reżimami trzeba stosować metodę kija i marchewki. A UE nie ma ani kija, ani marchewki. (...) UE nie ma dla Białorusi ekonomicznego +piernika+, który stanowiłby alternatywę dla rosyjskiego" - powiedział portalowi Karta'97.

W jego ocenie właśnie Rosja jest głównym graczem w regionie. "UE brakuje woli politycznej, by wpływać na Białorouś oraz na cały region wschodnioeuropejski" - powiedział.

Do sankcji UE sceptycznie odnosi się także jeden z liderów opozycyjnej kampanii "Mów Prawdę!" Siarhiej Waźniak. Jak twierdzi, "wszyscy się do nich przyzwyczaili: i białoruska władza, i białoruska opozycja". Według niego przedłużenie sankcji "to rutynowe wydarzenie, które na nic nie wpłynie".

Białoruski obrońca praw człowieka Walancin Stefanowicz uważa, że UE nie wprowadziła wobec Mińska nowych sankcji, gdyż liczy na kroki ze strony reżimu w postaci zwolnienia więźniów politycznych. To, czy nadzieje te się spełnią, zależy jego zdaniem od Rosji.

"Pogorszenie stosunków Białorusi z Rosją z powodu kontrabandy rozpuszczalników moim zdaniem popycha (prezydenta Alaksandra) Łukaszenkę w kierunku Zachodu. Być może władze coś zrobią na rzecz poprawienia stosunków z UE. Ale nie dojdzie do takiego poziomu liberalizacji, jak w 2008 r. Łukaszenka boi się takiego ocieplenia, boi się utraty kontroli. Bardzo mu zależy na poczuciu, że może wszystko sam kontrolować" - powiedział Stefanowicz portalowi Karta'97.

Stefanowicz nawiązał do sporu o eksport rozpuszczalników produkowanych przez Białoruś z rosyjskiej ropy otrzymywanej po preferencyjnej cenie. Dzięki temu procederowi Białoruś unikała płacenia Rosji cła, które musiałaby przekazywać zgodnie z przepisami Unii Celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu, gdyby reeksportowała nieprzetworzoną rosyjską ropę.

Sankcje UE polegają na zakazie wjazdu do krajów członkowskich UE 243 osób, w tym Łukaszenki. Osoby te, a także 32 firmy białoruskie są objęte zamrożeniem aktywów w UE. Na unijnej "czarnej liście" pozostawiono szefa MSZ Białorusi Uładzimira Makieja. Będzie on mógł jednak ubiegać się o wizę do UE, np. na spotkania Partnerstwa Wschodniego.

Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)

mw/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)