Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Politolodzy: Zamach może zaszkodzić opozycji

0
Podziel się:

Po zamachu w Mińsku władze Białorusi mogą próbować wykorzystać sytuację do
zwiększenia presji na opozycję - uważa zbliżony do opozycji politolog Waler Karbalewicz, cytowany
przez niezależną gazetę internetową "Biełorusskije Nowosti".

Po zamachu w Mińsku władze Białorusi mogą próbować wykorzystać sytuację do zwiększenia presji na opozycję - uważa zbliżony do opozycji politolog Waler Karbalewicz, cytowany przez niezależną gazetę internetową "Biełorusskije Nowosti".

Politolog Jurij Szewcow, który publikuje w mediach oficjalnych, przyznaje w rozmowie z gazetą, że po zamachu może pojawić się mania prześladowcza, której ofiarą padną przedstawiciele opozycji krytyczni wobec władzy.

Obaj eksperci zwracają uwagę, że po raz pierwszy doszło do incydentu zakwalifikowanego jako akt terrorystyczny.

Karbalewicz przypomina, że w lipcu 2008 roku, gdy na koncercie plenerowym w Mińsku wybuchł ładunek, który ranił ponad 50 osób, rewizje odbyły się w pierwszej kolejności u działaczy opozycji. "Z tego powodu całkowicie dopuszczam, że i teraz pierwszymi podejrzanymi będą przedstawiciele opozycji i władze postarają się wykorzystać tę sytuację, by jeszcze mocniej dokręcić śrubę" - powiedział Karbalewicz.

Zwrócił uwagę, że białoruskie służby specjalne "są nastawione przede wszystkim na walkę z opozycją, dlatego kiedy zdarza się coś takiego, to wykonują to, co umieją". Karbalewicz wskazał, że po raz pierwszy władze uznały incydent za zamach i zauważył, że "w każdym kraju akt terrorystyczny jest wydarzeniem politycznym, o celach politycznych".

Szewcow ocenia, że wewnątrz kraju nie ma możliwości zorganizowania takiego profesjonalnego zamachu, jak wybuch z 11 kwietnia. Według niego przypomina on zamachy terrorystyczne w metrze moskiewskim. "Ktoś z zewnątrz terroryzuje Białoruś. W naszym kraju nie ma takiej mniejszości, którą można by uważać za bazę dla sieci terrorystycznej" - mówi politolog.

Wątpi też, by "wewnątrz opozycji mogła pojawić się grupa o wysokim stopniu profesjonalizmu, która dysponowałaby wyposażeniem do przeprowadzenia takiego zamachu".

Jak poinformowały we wtorek media opozycyjne, pracownicy KGB przyszli tego dnia do redakcji opozycyjnej gazety "Nasza Niwa". Nie przeprowadzili rewizji, zabrali jednak materiały fotograficzne i wideo zrobione przez dziennikarzy na stacji Oktiabrskaja, gdzie przeprowadzono zamach.

Na przesłuchanie do KGB w związku z zamachem wezwano we wtorek działaczkę opozycyjnej partii Sprawiedliwy Świat z Brześcia Ludmiłę Dzianisienkę - podały "Biełorusskije Nowosti".

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

awl/ jo/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)