Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: W Mińsku milczący protest przebiegł niezauważalnie

0
Podziel się:

W Mińsku kolejny milczący protest przeciw polityce władz, który miał odbyć się
w środę w południe czasu polskiego na głównym bazarze miasta, przebiegł praktycznie niezauważalnie.
Niektóre portale internetowe oceniły, że protest się nie odbył.

W Mińsku kolejny milczący protest przeciw polityce władz, który miał odbyć się w środę w południe czasu polskiego na głównym bazarze miasta, przebiegł praktycznie niezauważalnie. Niektóre portale internetowe oceniły, że protest się nie odbył.

Grupa internetowa pod nazwą Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne, za której pośrednictwem umawiają się uczestnicy protestów, proponowała zgromadzić się o godz. 13 czasu lokalnego na bazarze spożywczym w centrum miasta, zwanym popularnie Komarowką. Uczestnicy protestu mieli zebrać się koło nieczynnych stoisk. Tym razem nie mieli klaskać, jak działo się to podczas poprzednich protestów, by nie prowokować milicji do zatrzymań.

Około godz. 13 na Komarowce zebrało się wielu dziennikarzy i liczni ubrani po cywilnego mężczyźni, prawdopodobnie z milicji. Wśród nich był Ihar Jausiejeu z dowództwa mińskiej milicji. Grupy z krótkofalówkami i z małymi kamerami wideo stały w różnych punktach krytej hali targowej, na placu przed nią, przed rzędami stoisk na świeżym powietrzu. Radio Swaboda zauważyło, że niektórzy tajniacy rozmawiali przez krótkofalówki, ukrywając je w plastikowych reklamówkach.

Na placu przed halą siedziało na ławkach kilkadziesiąt osób, w tym młodzież. Niektórzy ludzie mówili dziennikarzom, że przyszli na protest. Nikt nie sformował jednak zwartej grupy, nikt też nie klaskał. Przed halą pojawił się wiceszef misji dyplomatycznej USA w Mińsku Michael Scanlan.

W upalny, słoneczny dzień bazar działał jak zwykle. Po kilkunastu minutach i dziennikarze, i milicjanci zaczęli korzystać ze stoisk z wypiekami (pirożkami) i kwasem chlebowym. Przed godz. 14 (godz. 13 czasu polskiego) odjechał sprzed bazaru mikrobus bez numerów z grupą cywilów, prawdopodobnie milicjantów. Zazwyczaj takimi autami wywożeni są ludzie zatrzymani podczas akcji protestu. Tym razem do zatrzymań nie doszło.

Na ławce przed halą pozostała starsza pani, która powiedziała PAP, że przychodzi na wszystkie akcje protestu. Zapytana przez młodego mężczyznę, czy akcja się skończyła i czy przewidziany jest protest wieczorem, odparła: "Młody człowieku, proszę patrzeć w internet".

Jak podaje Radio Swaboda, na protest w Słonimiu przyszły w środę trzy osoby, w Mohylewie - około dziesięciu. Brak informacji o zatrzymaniach.

Zwoływane przez internet protesty odbywają się na Białorusi co środę od połowy czerwca, jeden z nich przeprowadzono też 3 lipca w państwowe święto Dnia Niepodległości. Dotąd na protesty wybierano godziny wieczorne. Inicjatorzy akcji zmieniają ostatnio jej formy w obawie przed zatrzymaniami demonstrantów przez milicję.

Na początku znakiem wywoławczym protestów i sygnałem protestu przeciw polityce władz było klaskanie; demonstranci nie wznosili żadnych okrzyków ani nie używali opozycyjnych symboli narodowych. Podczas poprzednich protestów, w tym przed tygodniem, ich uczestników, w tym dziennikarzy, a czasem przypadkowych przechodniów, zatrzymywali, niekiedy brutalnie, mężczyźni w cywilu. Sądy skazują zatrzymanych na kary grzywien lub aresztu administracyjnego.

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

awl/ cyk/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)