Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białoruś: Zakończono śledztwo ws. pogranicznika od "pluszowego desantu"

0
Podziel się:

Komitet Śledczy Białorusi zakończył dochodzenie w sprawie żołnierza wojsk
pogranicznych, który 4 lipca br. przepuścił przez granicę szwedzki samolot z pluszowymi misiami
zrzuconymi następnie nad Białorusią - informuje w środę państwowa agencja BiełTA.

Komitet Śledczy Białorusi zakończył dochodzenie w sprawie żołnierza wojsk pogranicznych, który 4 lipca br. przepuścił przez granicę szwedzki samolot z pluszowymi misiami zrzuconymi następnie nad Białorusią - informuje w środę państwowa agencja BiełTA.

Podjęto decyzję o przekazaniu sprawy karnej prokuratorowi w celu skierowania jej do sądu.

Jak powiadomił Komitet Śledczy, w trakcie śledztwa ustalono, że 4 lipca o godz. 5.57 obywatele Szwecji, lecący w awionetce na niskiej wysokości od strony Litwy, nielegalnie przekroczyli granicę Białorusi w pobliżu Baranowicz, po czym już nad terytorium Białorusi zrzucili pluszowe misie. Prasa niezależna opublikowała zdjęcia pluszaków, do których przymocowane były apele o wolność słowa na Białorusi.

Komitet Śledczy podkreśla, że samolot został w porę zauważony przez żołnierzy wojsk pogranicznych, którzy zgłosili ten fakt dyżurnemu. "Dyżurny posterunku granicznego z naruszeniem obowiązujących zasad z własnego niedbalstwa nie przekazał przyjętego zgłoszenia o zauważeniu celu powietrznego, czyli maszyny latającej nad granicą państwową, do pododdziału sił powietrznych i sił obrony przeciwlotniczej Republiki Białoruś oraz swemu przełożonemu dyżurującemu w oddziale pogranicznym" - stwierdza Komitet.

Opozycyjny portal Karta'97 komentuje tę informacje następująco: "Za dziurawą obronę przeciwlotniczą odpowie pogranicznik".

4 lipca szwedzki samolot zrzucił nad południowymi obrzeżami Mińska i nad Iwieńcem (50 km na zachód od Mińska) kilkaset pluszowych misiów, do których były przyczepione karteczki z apelami o wolność słowa na Białorusi. Początkowo władze Białorusi zaprzeczały, by doszło do naruszenia granicy, a film potwierdzający przeprowadzenie akcji nazywały fałszywką. Pod koniec lipca prezydent Alaksandr Łukaszenka zdymisjonował jednak szefa służb granicznych i dowódcę sił powietrznych.

3 sierpnia białoruskie MSZ powiadomiło, że nie przedłużyło akredytacji szwedzkiemu ambasadorowi w Mińsku Stefanowi Erikssonowi. Łukaszenka twierdzi, że decyzja ta nie miała związku z lotem awionetki, tylko z tym, że Eriksson "niszczył wszystko, co pozytywne, w stosunkach Białorusi i Szwecji". W odpowiedzi Szwecja poprosiła o opuszczenie kraju dwóch białoruskich dyplomatów. Białoruś odwołała następnie wszystkich pracowników swojej ambasady w Szwecji i wystąpiła do Sztokholmu o odwołanie do końca sierpnia pracowników szwedzkiej ambasady w Mińsku.

"Pluszowy desant" zorganizowała szwedzka agencja reklamowa Studio Total. Jej założyciel Per Cromwell powiedział, że chciał, by ludzie usłyszeli o tej akcji i tym sposobem zainteresowali się sytuacją na Białorusi. "Ta akcja przypomina, że żadna siła wojskowa czy państwowa nie jest tak potężna, jak chce samą siebie przedstawić" - zaznaczył w czacie na portalu Radia Swaboda.

Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)

mw/ awl/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)