Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Białystok: Proces Białorusina sądzonego w Polsce - są apelacje

0
Podziel się:

Białorusin Andriej Żukowiec i jego obrońca złożyli apelacje od wyroku
skazującego cudzoziemca za oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w dwóch
białoruskich bankach. Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał Żukowca na 3 lata więzienia i 15 tys. zł
grzywny.

Białorusin Andriej Żukowiec i jego obrońca złożyli apelacje od wyroku skazującego cudzoziemca za oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w dwóch białoruskich bankach. Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał Żukowca na 3 lata więzienia i 15 tys. zł grzywny.

Białorusin (zgadza się na podawanie w mediach jego danych i prezentowanie wizerunku) od początku śledztwa, a potem w trakcie procesu nie przyznawał się do zarzutów i przekonywał, że nadesłane z Białorusi dowody przeciw niemu są sfałszowane, a sprawa ma związek z jego działalnością w antyłukaszenkowskiej opozycji.

Jego apelacja, a także apelacja jego obrońcy, wpłynęły już do Sądu Rejonowego w Białymstoku. Po zawiadomieniu stron o wpłynięciu apelacji i nadejściu od nich potwierdzeń, akta zostaną przekazane Sądowi Okręgowemu w Białymstoku - poinformowało PAP we wtorek biuro prasowe sądu rejonowego.

W udostępnionej PAP swojej obszernej apelacji, Żukowiec sformułował trzydzieści zarzutów wobec wyroku i domaga się jego uchylenia i uniewinnienia. Uważa, że postępowanie nie było ani sprawiedliwe, ani rzetelne.

W jego ocenie, doszło m.in. do przypadku podwójnej karalności, co było naruszeniem prawa, sędzia orzekający w jego sprawie nie był bezstronny, sąd opierał się nie na oryginalnych dokumentach, ale ich kopiach, co - w jego ocenie - doprowadziło do błędnych ustaleń.

Zarzuca też sądowi, że dokonał całkowicie dowolnej, a nie swobodnej oceny dowodów oraz m.in., że przesłuchiwał świadków na Białorusi bez obecności samego oskarżonego co uważa za naruszenie jego prawa do obrony, odmówił wyłączenia ze sprawy biegłej z zakresu grafologii oraz tłumacza języka rosyjskiego i białoruskiego oraz że nie przeprowadził z urzędu wielu dowodów.

W końcowych wnioskach apelacji oskarżony napisał, że sąd pierwszej instancji skupił się przede wszystkim na "udowodnieniu rzekomej winy oskarżonego, a nie ustaleniu prawdy materialnej".

Wyrok, który zapadł w jego sprawie przed białostockim sądem rejonowym, był co do kary więzienia surowszy, niż chciała prokuratura. W uzasadnieniu sąd wyraził przekonanie, że "dowody zgromadzone na Białorusi są dowodami rzetelnymi i zarazem dowodami wiarygodnymi". Ocenił też, że w czasie przesłuchań świadków w Mińsku na Białorusi (w których sędzia przewodniczący uczestniczył) nie było oznak, by zeznania były składane pod przymusem, naciskiem albo były wyuczone.

Przyczyną prowadzenia sprawy Żukowca w Polsce jest fakt, iż w 2001 roku został zatrzymany w Białymstoku w związku z poszukiwaniem go listem gończym na Białorusi, a białostocki Sąd Apelacyjny uznał wydanie go Białorusi - ze względu na jego związki z tamtejszą opozycją - za prawnie niedopuszczalne oceniając, że nie ma tam szans na uczciwy proces.

Białoruskie służby nadesłały wówczas materiały do Polski, a śledztwo prowadziła i akt oskarżenia do sądu skierowała Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.

Uzasadniając wyrok skazujący sądu rejonowego, sędzia przewodniczący Szczęsny Szymański mówił, że Polska "oczywiście" udziela azylu uchodźcom i powinna to robić, ale nie może stać się schronieniem dla osób popełniających przestępstwa kryminalne. (PAP)

rof/ bos/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)