Szef Kampanii Przeciw Homofobii Robert Biedroń uważa, że rezolucja europarlamentu, wymieniająca Polskę wśród krajów, w których narasta nietolerancja, jest bardzo ważnym sygnałem dla polskiego rządu.
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję, w której obok Belgii, Francji i Niemiec wymienia Polskę jako kraj, gdzie nastąpił "wzrost nietolerancji powodowanej rasizmem, ksenofobią, antysemityzmem i homofobią".
Biedroń podkreślił w rozmowie z PAP, że to rząd jest odpowiedzialny za przeciwdziałanie dyskryminacji; zobowiązany do przestrzegania praw człowieka i podpisanych międzynarodowych konwencji, a "robi wszystko, żeby takich praw nie przestrzegać".
"Ta rezolucja jest bardzo ważna, przypomina polskiemu rządowi, jakie są priorytety, nie tylko Unii Europejskiej, ale każdego demokratycznego kraju" - powiedział Biedroń. "W Polsce nie żyją tylko osoby heteroseksualne, wyznawcy religii katolickiej, +naturalni Polacy+, żyją też mniejszości. I o tym chciała przypomnieć Unia Europejska" - dodał.
Przypomniał, że to "nie pierwsze stanowisko PE krytykujące Polskę pod względem przestrzegania praw człowieka". "Kilka tygodni temu mieliśmy głośne stanowisko PE w tej sprawie" - zaznaczył. W połowie maja kilku eurodeputowanych z różnych frakcji wezwało Komisję Europejską i rządy państw członkowskich UE, by przypomniały Polsce, iż zgodnie z unijnymi traktatami jest zobowiązana przestrzegać praw człowieka i mniejszości, w tym homoseksualistów.
Według Biedronia "sytuacja w Polsce idzie w kierunku coraz większej nienawiści wobec osób homoseksualnych, ale nie tylko". Zwrócił uwagę, że czwartkowe stanowisko PE dotyczy nie tylko homofobii, ale "generalnie ksenofobi, z jaką mamy do czynienia w Europie, ale też w Polsce".
"Geje i lesbijki w Polsce nie należą do tej grupy, która może powiedzieć, że żyje im się bezpiecznie i nie obawiają się na co dzień wyrażać swoją tożsamość" - powiedział szef Kampanii Przeciw Homofobii. (PAP)
jra/ mes/ tot/
