Szantażysta chciał zmusić kandydata opozycyjnej SPD na kanclerza Niemiec Peera Steinbruecka do rezygnacji z ubiegania się o stanowisko w wyborach 22 września - podał w sobotę niemiecki tabloid "Bild". Steinbrueck zawiadomił policję o przestępstwie.
Domniemany szantażysta oskarżył Steinbruecka i jego małżonkę Gertrud o nielegalne zatrudnienie sprzątaczki i zagroził, że upubliczni sprawę, jeżeli polityk SPD nie wycofa swojej kandydatury - czytamy w gazecie. Gertrud Steinbrueck zdementowała zarzuty: "Steinbrueckowie nie mają na sumieniu niczego, czym można by ich zaszantażować, i nie dadzą się szantażować".
Steinbrueck nie udzielił "Bildowi" wypowiedzi. Sprawy nie chciała też komentować ani SPD, ani Federalny Urząd Kryminalny (BKA).
Z materiału opublikowanego w tabloidzie wynika, że gdy Steinbrueckowie przeprowadzili się w 1999 roku do Bonn, mieszkająca w tym samym mieście matka Gertrud, by odciążyć pracującą w zawodzie nauczycielki córkę, odstępowała jej przez pół roku raz w tygodniu swoją sprzątaczkę. "Płaciłam sprzątaczce za wykonaną u mnie pracę i rozliczałam się następnie z matką" - powiedziała Gertrud Steinbrueck.
Po upływie pół roku żona polityka chciała zatrudnić pomoc domową na stałe, jednak ta odmówiła podpisania umowy o pracę. Kobieta tłumaczyła, że może pracować tylko na czarno, ponieważ w przeciwnym razie jej mąż straciłby pracę, a cała rodzina pozwolenie na pobyt w Niemczech.
"Bardzo mnie to wzruszyło. Musiałam jednak powiedzieć +nie+, ponieważ nie mogłam zatrudnić jej nielegalnie. Na pocieszenie sprezentowałam jej 500 marek" - wyjaśniła Gertrud Steinbrueck. W rozmowie z "Bildem" oceniła, że postąpiła wówczas właściwie.
W wyborach do Bundestagu 22 września socjaldemokrata Steinbrueck jest rywalem urzędującej szefowej rządu Angeli Merkel (CDU)
do fotela kanclerza Niemiec. Aktualne sondaże dają Merkel zdecydowaną przewagę nad kandydatem SPD; również jej partia CDU zdecydowanie wyprzedza opozycyjną SPD. (PAP)
lep/ akl/ abe/