Byłym członkom niedawno rozwiązanej przez birmańską juntę opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) noblistki Aung San Suu Kyi pozwolono założyć nowe ugrupowanie.
Nowe ugrupowanie weźmie udział w zapowiadanych przez wojskowa juntę na koniec roku wyborach parlamentarnych pod nazwą Narodowa Siła Demokratyczna (NSD).
Zgodnie z nowym prawem wyborczym, ogłoszonym w marcu, osoby skazane przez sąd nie mogą należeć do partii politycznych, a co za tym idzie nie mogą też kandydować w wyborach parlamentarnych.
Nowe prawo wyklucza z udziału w wyborach 2100 więźniów politycznych, z których wielu to byli członkowie NLD, w tym pani Suu Kyi. Przez 14 z ostatnich 20 lat była ona pozbawiona wolności i nadal przebywa w areszcie domowym.
W związku z wprowadzeniem nowego prawa wyborczego, 64-letnia Suu Kyi w marcu podjęła decyzję o bojkocie wyborów. Uważa ona, że jest ono antydemokratyczne i gwarantuje pozostanie u władzy rządzących Birmą generałów.
Przewidziane na koniec października lub początek listopada wybory przez dużą część społeczności międzynarodowej nazywane są "farsą". Będą to pierwsze wybory w Birmie od 1990 roku, kiedy NLD zdobyła 82 proc. głosów. W marcu wojskowe władze ostatecznie unieważniły wyniki tamtego głosowania.
Rozwiązanie NLD stworzyło pustkę w birmańskiej opozycji, a decyzja o bojkocie wyborów wywołała ożywione debaty.
Nowa partia będzie składać się przede wszystkim z przedstawicieli młodego pokolenia opozycjonistów. Kontestują oni twardą linię 80-latków, którzy są według nich zmęczeni latami spędzonymi w więzieniach i odcięci od rzeczywistości.
Wyzwaniem dla nowo powstałej formacji będzie zaistnienie w społeczeństwie, bez możliwości odwoływania się do niekwestionowanej liderki opozycji Aung San Suu Kyi. W oczach niektórych analityków wyzwanie to jest nie do wykonania.
Generałowie rządzą Birmą od 1962 roku. Po zamachu stanu reżim całkowicie odizolował kraj, tym samym burząc obraz Birmy jako jednego z najbardziej rozwiniętych krajów Azji Południowo-Wschodniej.