Grupa funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, którzy pojechali na motorach do Smoleńska, gdzie w środę uczcili na miejscu tragedii pamięć ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu, wróci do stolicy w czwartek wieczorem.
W środę punktualnie o godz. 10.41 (czasu moskiewskiego) złożyli wieniec i zapalili znicz na miejscu katastrofy polskiego Tu-154M. Uczcili też pamięć polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w 1940 roku w pobliskim Lesie Katyńskim.
"Spodziewamy się ich powrotu jeszcze dziś wieczorem. Rajd przebiega bez żadnych poważniejszych problemów" - powiedział w czwartek PAP rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz.
Jak dodał, z relacji funkcjonariuszy biorących udział w wyprawie wynika, że są poruszeni tym, iż mogli uczcić pamięć swoich kolegów na miejscu tragedii. "Podkreślają, że to dla nich bardzo dużo znaczy" - dodał.
25 motocykli wyruszyło z Warszawy w poniedziałek rano. W rajdzie uczestniczą nie tylko funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, ale też m.in. przyjaciele i koledzy dziewięciu BOR-wców, którzy zginęli w katastrofie.
Uczestnicy wyprawy mają na sobie koszulki z napisem "Motocykliści w hołdzie kolegom. Smoleńsk 2010". Jak wyjaśniał tuż przed wyjazdem major Jarosław Cymerski z BOR, funkcjonariusze wybrali taki sposób oddania hołdu swoim kolegów, ponieważ wśród nich byli entuzjaści motocykli.
Sprawujący honorowy patronat nad wyjazdem szef BOR, gen. Marian Janicki powiedział w poniedziałek, żegnając uczestników wyprawy, że ma nadzieję, iż tego typu rajdy staną się tradycją. "Będąc na miejscu, możecie im powiedzieć, że jesteśmy z nich dumni, jesteśmy cały czas myślami z nimi i ich rodzinami, których nigdy nie pozostawimy samych" - powiedział.
10 kwietnia 2010 r. na lotnisku wojskowym w Smoleńsku rozbił się samolot Tu-154M wiozący polską delegację na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką.(PAP)
pru/ itm/ jbr/