Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Braniccy walczą przed sądem o zwrot muzealiów z Wilanowa

0
Podziel się:

6 tys. muzealiów o wartości wielu milionów
złotych, będących dziś w dyspozycji pałacu w Wilanowie, chcą
sądownie odzyskać - jako swe rodzinne pamiątki - spadkobiercy
ostatniego właściciela dóbr ziemskich Adama Branickiego.
Wilanowskie muzeum wnosi o oddalenie pozwu.

6 tys. muzealiów o wartości wielu milionów złotych, będących dziś w dyspozycji pałacu w Wilanowie, chcą sądownie odzyskać - jako swe rodzinne pamiątki - spadkobiercy ostatniego właściciela dóbr ziemskich Adama Branickiego. Wilanowskie muzeum wnosi o oddalenie pozwu.

W piątek, w procesie trwającym w tej sprawie od 1999 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie, zeznawała - jako świadek strony pozwanej - b. dyrektor muzeum w Wilanowie Teresa Perkowska. Powiedziała, że gdy w latach 60. XX wieku w muzeum powstawała galeria dawnych portretów, w jego zbiorach było niewiele obrazów ze starej kolekcji wilanowskiej, która rozproszyła się wskutek II wojny światowej. Dodała, że wiadomo było, które to obrazy, bo dawny właściciel Wilanowa Stanisław Kostka-Potocki pieczętował wszystkie swe muzealia.

Według świadka, w latach 60. do Wilanowa przybywały z innych magazynów i dzięki rewindykacjom inne obrazy, które są trudne do zidentyfikowania, bo ani nie miały dokładnych oznaczeń, ani nie notowano, skąd pochodzą. "Tych obrazów była wtedy większość" - podkreśliła. Dodała, że nie badano pochodzenia poszczególnych obrazów, bo to było kosztowne i pracochłonne. Zaznaczyła, że wtedy nie było ważne dla muzealników, z której kolekcji pochodzi dany obraz, tylko czy ma wartość artystyczną dla galerii.

W latach 90., za czasów ministra kultury Kazimierza Dejmka, muzeum dostało z resortu polecenie spisania wszystkich swych obiektów, z wyjątkiem nabytków po 1945 r. "W spisie były też obiekty niewiadomego pochodzenia; nie było zaś odrębnej listy, co pochodzi z dawnej kolekcji Wilanowa, w której także zdarzały się obiekty trudne do określenia" - powiedziała Perkowska. Jej zdaniem były też różnice między XIX-wieczną kolekcją, a tym co było w Wilanowie przed wojną.

"Dwa miesiące po złożeniu tej listy dostaliśmy pozew o zwrot tych obiektów; byliśmy zdziwieni, że lista dla ministerstwa posłużyła przeciw nam" - podkreśliła b. dyrektor.

Proces odroczono do 19 maja, kiedy mają zeznawać kolejni świadkowie. Ponadto wilanowskie inwentarze mają zbadać biegli z różnych dziedzin historii sztuki.

Anna Branicka-Wolska, ostatnia z żyjących córek Branickiego oraz dzieci jej dwóch sióstr chcą odzyskać meble, zastawy stołowe, część obrazów, dzieła rzemiosła artystycznego. Chodzi o to, co przed 1939 r. było w mieszkalnej części pałacu i było majątkiem ruchomym rodziny, a obecnie jest pamiątką rodzinną. To niemal dwie trzecie zbiorów Wilanowa, a wartość obiektów może wynosić nawet kilkaset milionów zł. Spadkobiercy argumentują, że najcenniejsze obiekty przekażą specjalnej fundacji, a nadal pozostałyby one w muzeum.

Muzeum obawia się jednak, że zwrot zbiorów może oznaczać ich utratę przez muzeum. Podkreśla, że podczas wojny dużą część kolekcji wywieziono i nie ma pewności, czy potem wracały te same obiekty, które przed wojną należały do Branickich. Według muzeum, z inwentarza z XIX wieku, w którym opisano pałacowe ruchomości, wymazano, iż część przedmiotów, o które walczą teraz Braniccy, usunięto z pałacu jeszcze przed 1939 r.

Ponadto władze muzeum nabrały wątpliwości, czy do 1944 r. zostały spłacone długi Adama Branickiego, którymi przed wojną obciążono hipotekę Wilanowa. Spadkobiercy przekonują, że tak - na co przedstawili wypisy z hipotek, gdzie wszystkie obciążenia są wykreślone. Władze muzeum zawiadomiły jednak prokuraturę o możliwym przestępstwie podczas sporządzania tych wypisów.

W 2008 r. sąd zawiesił proces z tego powodu. Spadkobiercy uznali, że działania muzeum są grą na przeciąganie procesu i odwołali się od tej decyzji. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał zawieszenie za bezzasadne. Podzielił on argumenty powodów, że kwestionowane przez muzeum wypisy dotyczą tylko niewielkiej części zbiorów, a sąd może czynić własne ustalenia, nie czekając na efekty prac prokuratury.

Na mocy komunistycznego dekretu o reformie rolnej z 1944 r., pałac w Wilanowie wraz z 10 hektarami dóbr zabrało państwo. Braniccy w drodze administracyjnej uzyskali już decyzję, że tego majątku dekret nie mógł obejmować, co spadkobiercom otworzyło drogę do roszczeń przed sądami cywilnymi.

W zeszłym roku sąd I instancji odmówił spadkobiercom Branickiego zwrotu bezcennego zbioru rodowych archiwaliów z pałacu, które obecnie są w dyspozycji Archiwum Głównego Akt Dawnych. Sąd uzasadnił to przedawnieniem roszczeń, ale zarazem podkreślił, że prawo własności Branickich nigdy nie wygasło. Spadkobiercy apelują. Kolejny proces toczy się o zbiory biblioteczne pozostające we władaniu Muzeum Narodowego. Braniccy chcą też zwrotu pałacu w Natolinie z parkiem i kilku domów przy pałacu w Wilanowie.(PAP)

sta/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)