(Dannatt ostrzega, że armia może nie udźwignąć wszystkich zadań)
13.10.Londyn (PAP/AP,Reuters,BBC,pr.) - Dowódca brytyjskich sił lądowych, gen. Richard Dannatt, najpierw wywołał burzę polityczną opowiadając się za szybkim wyjściem wojsk z Iraku, a potem tłumaczył, że miał na myśli okres dwóch - trzech lat i zaprzeczył, iż krytykuje politykę rządu.
Burza polityczna wybuchła w czwartek wieczorem, gdy na stronie internetowej dziennika "Daily Mail" ukazał się wywiad, w którym Dannatt oświadczył, że wojska brytyjskie powinny "wycofać się w niedługim czasie, bo nasza obecność przysparza problemów bezpieczeństwa".
Generał, od końca sierpnia szef Sztabu Generalnego Sił Lądowych W. Brytanii, uznał za "naiwne" nadzieje ma zbudowanie w Iraku "liberalnej demokracji" i w ten sposób według "Daily Mail" skrytykował premiera Tony'ego Blaira, który w 2003 roku zapowiadał, że Irak stanie się takim właśnie krajem.
Dannatt powiedział, że choć początkowo Irakijczycy mogli cieszyć się z przybycia sił koalicyjnych, które wiosną 2003 roku obaliły Saddama Husajna, to dobra wola ludności ulotniła się po kilku latach przemocy.
"Jesteśmy w kraju muzułmańskim, a poglądy muzułmanów na cudzoziemców są całkiem jasne - oświadczył brytyjski dowódca. - Cudzoziemiec jest mile widziany, jeśli jest zaproszony, ale my na pewno nie byliśmy wtedy zaproszeni. (...) Jeśli początkowo [Irakijczycy] zgadzali się na naszą obecność, to potem [tylko] ją tolerowali, a jeszcze później większość z nich przestała ją tolerować".
Generał krytycznie ocenił planowanie drugiej fazy operacji irackiej, czyli okresu po obaleniu Saddama Husajna. Oświadczył, że było "kiepskie" i opierało się "bardziej na optymizmie niż na solidnych przygotowaniach".
Dannatt powiedział też, że obecność wojsk brytyjskich w Iraku utrudnia zapewnienie bezpieczeństwa w samej Wielkiej Brytanii. Opinia ta odbiega od stanowiska premiera Blaira, że wojna w Iraku nie zwiększa zagrożenia terrorystycznego dla W. Brytanii. Obawy przed terroryzmem wzrosły po ubiegłorocznych zamachach bombowych w Londynie, w których zginęły 52 osoby i czterech zamachowców samobójców.
Wielka Brytania ma w Iraku około 7000 żołnierzy i na razie nie ogłosiła kalendarza ich ewakuacji. Rząd brytyjski deklaruje, że pozostaną oni tam do czasu, gdy irackie wojsko i policja będą w stanie same zapewnić bezpieczeństwo swemu krajowi.
W nocy z czwartku na piątek amerykańska agencja Associated Press napisała, że wywiad Dannatta dla "Daily Mail" "na pewno rozwścieczy" premiera Blaira, głównego sojusznika prezydenta USA George'a W. Blaira w irackiej wojnie. Jest rzeczą niecodzienną - dodała AP - aby brytyjski dowódca wojskowy publicznie krytykował politykę zagraniczną rządu.
Przywódca opozycyjnych Liberalnych Demokratów Menzies Campbell oświadczył, że stanowisko Dannatta "różni się diametralnie" od polityki rządu. "Skoro generał mówi +wkrótce+ w odniesieniu do wycofania wojsk brytyjskich, czy nie znaczy to, iż termin ten należy odmierzać miesiącami, a nie latami?" - zapytał retorycznie.
Dannatt użył określenia "sometime soon", czyli "w niedługim czasie" albo "kiedyś niedługo", ale Campbell - podobnie jak wiele mediów relacjonujących wywiad generała - skrócił je do słowa "soon", czyli "wkrótce" albo "szybko".
Od piątku rano Dannatt tłumaczył w kolejnych wywiadach radiowych i telewizyjnych, że nie miał na myśli natychmiastowej ewakuacji wojsk. Zapewnił, że stoi "ramię w ramię" z wojskami amerykańskimi w Iraku i przygotowuje plany rotacji i pobytu tam oddziałów brytyjskich na rok przyszły i 2008.
"Nie kapitulujemy. Zamierzamy doprowadzić to [misję iracką] do końca" - zapewnił.
Szef sztabu brytyjskich sił lądowych dodał, że jego uwagi wyjęto z kontekstu, nie zaprzeczył jednak, iż je wypowiedział.
W radiu BBC oświadczył, że jest mu przykro z powodu "zamieszania" i "rozczarowania". Wyjaśniał, że wywiad dla "Daily Mail" był "bardzo ogólnym przedstawieniem tła" sytuacji w Iraku" i że błędne są interpretacje, iż "istnieje jakiś rozdźwięk między mną jako szefem sił lądowych i premierem".
W rozmowie z telewizją Sky News generał powiedział: "Prawdopodobnie w ciągu najbliższego roku, albo dwóch czy trzech zmniejszymy liczebność naszych wojsk [w Iraku]. Właśnie to miałem na myśli, mówiąc +w niedługim czasie+".
Agencja Reutera pisze, że choć Dannatt zaprzeczył istnieniu rozbieżności między wojskiem i Blairem, to jedno z jego tłumaczeń może spotęgować burzę. W rozmowie z BBC generał ostrzegł bowiem, że nadmierne obciążenie brytyjskich sił lądowych w Iraku może sprawić, iż nie udźwigną wszystkich zadań, jakie się na nie nałoży.
W. Brytania dowodzi obecnie wojskami NATO w Afganistanie i ma tam prawie 5500 żołnierzy. Dowódcy brytyjscy przyznają, że mieli nadzieję na szybsze wycofywanie wojsk z Iraku.
Urząd premiera Blaira odmawiał początkowo komentarzy do wypowiedzi Dannatta i odsyłał dziennikarzy do Ministerstwa Obrony. Oświadczyło ono: "Mamy w Iraku jasną strategię. Jesteśmy tam razem z naszymi partnerami międzynarodowymi, aby wspierać demokratycznie wybrany rząd Iraku, na mocy wyraźnego mandatu ONZ".
Później - jeszcze przed wyjaśniającymi wywiadami Dannatta - podobne oświadczenie wydał urząd premiera. Głosi ono: "Trzeba pamiętać, że jesteśmy w Iraku na jasno wyrażoną prośbę demokratycznie wybranego rządu irackiego, aby wesprzeć go zgodnie z mandatem wynikającym z rezolucji ONZ". (PAP)
xp/ ro/ 1654 2585 int.