Pięć bułgarskich partii, opozycyjnych wobec rządzącego do lutego centroprawicowego ugrupowania GERB, zaangażowało austriacką firmę do przeprowadzenia alternatywnego liczenia głosów w wyborach parlamentarnych wyznaczonych na 12 maja.
Bułgarska Partia Socjalistyczna, turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód, nacjonalistyczny Atak, centroprawicowa partia Demokraci na rzecz Silnej Bułgarii oraz ugrupowanie Bułgaria dla Obywateli byłej komisarz UE Megleny Kunewej podkreślają, że ich decyzja, bez precedensu w Bułgarii, jest podyktowana obawami, iż wyniki wyborów mogą zostać sfałszowane.
"Istnieją poważne obawy, że całe komisje (wyborcze) zostały przekupione przez GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) i że będą próbować podmieniać karty do głosowania i protokoły wyborcze" - głosi oświadczenie pięciu partii.
W 2011 roku podczas wyborów prezydenckich media obiegło zdjęcie posła GERB wynoszącego z budynku sofijskiej komisji wyborczej worek, w jakim przenosi się karty do głosowania.
Austriacka firma, jej nazwy nie podano, obliczy wyniki na podstawie kopii protokołów, które zostaną do niej wysłane ze wszystkich (około 12 tys.) lokali wyborczych przez przedstawicieli pięciu partii. Ugrupowaniom tym chodzi o to, by rezultaty głosowania podać przed Centralną Komisją Wyborczą, co ma zapobiec ogłoszeniu fałszywych wyników.
Wybory obserwować będzie sześć krajowych organizacji pozarządowych i kilka zagranicznych NGO, w tym 244-osobowa misja OBWE.
Wybory parlamentarne zostały rozpisane w Bułgarii przedterminowo. W lutym, na cztery miesiące przed końcem kadencji, premier Bojko Borysow (GERB) podał swój gabinet do dymisji po dwóch tygodniach gwałtownych protestów ulicznych wywołanych podwyżkami cen energii.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ fit/ ap/
