Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bułgaria: Antyromskie protesty na mniejszą skalę niż planowano

0
Podziel się:

Ponad 2 tys. osób wzięło udział w sobotnich demonstracjach antyromskich w
Sofii. Organizujące akcję ugrupowania nacjonalistyczne spodziewały się jednak szerszej skali
protestów. Stolica, do której ściągnięto policję z kraju, przypominała oblężone miasto.

Ponad 2 tys. osób wzięło udział w sobotnich demonstracjach antyromskich w Sofii. Organizujące akcję ugrupowania nacjonalistyczne spodziewały się jednak szerszej skali protestów. Stolica, do której ściągnięto policję z kraju, przypominała oblężone miasto.

Około 1500 przeważnie młodych ludzi, przybyłych na apel nacjonalistycznego Bułgarskiego Związku Narodowego, przeszło centralnymi ulicami Sofii, śpiewając hymn narodowy i wzywając zebranych, by przyłączyli się do protestów przeciw "cygańskiemu terrorowi, który zalewa kraj". "Nie chcemy żyć w cygańskim państwie" - skandowali uczestnicy.

Przed parlamentem nacjonalistyczna partia WMRO przystąpiła do zbierania podpisów pod petycją "przeciw niedbalstwu państwa wobec cygańskiej przestępczości". Pozaparlamentarne ugrupowanie domaga się dymisji szefa MSW Cwetana Cwetanowa i reorganizacji w resorcie, który zdaniem tej partii nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa obywateli.

"Antyromskie protesty w kraju nie ustaną, ponieważ problem z tą mniejszością jest bardzo poważny - nie jest zintegrowana, a państwo zachowuje się biernie i po prostu wyczekuje, aż problem wygaśnie" - oświadczył wiceprzewodniczący WMRO Angeł Dżambazki.

Przed budynkiem urzędu prezydenta, w którym Konsultacyjna Rada Bezpieczeństwa Narodowego omawiała pod przewodnictwem głowy państwa działania mające zapobiec napięciom na tle etnicznym, odbył się wiec nacjonalistycznej partii Ataka.

Kilkuset uczestników wiecu, zorganizowanego pod hasłem "Cygańska przestępczość jest niebezpieczna dla państwa", skandowało imię swojego przywódcy - kandydata na prezydenta Wolena Siderowa. "Islamizacja i cyganizacja - mówił Siderow - są podstawowymi problemami Bułgarii, które należy rozwiązać w imię jej ocalenia". Dodał, że władze wykazują słabość w zwalczaniu tych zjawisk.

Protesty ugrupowań nacjonalistycznych skupiają się na romskiej przestępczości, chociaż według większości komentatorów w kraju jest ona tylko elementem szerszego problemu społecznego o 20-letnich korzeniach - tolerowania tego zjawiska przy jednoczesnym braku skutecznej polityki na rzecz integracji Romów. Obserwatorzy zwracają uwagę, że skoro Romowie są jedną z ważnych grup wyborców, władze w ostatnich 20 latach wolą wchodzić z ich przywódcami w układy i liczą na romskie głosy.

"Z jednej strony mamy kryminalne działania Romów, a z drugiej - dyskryminację przedstawicieli tej społeczności" - mówił w telewizji publicznej politolog Ognian Minczew. "W Bułgarii istnieje napięcie etniczne, które się pogłębia. Milczenie w tej kwestii w imię poprawności politycznej nie czyni go mniej niebezpiecznym" - dodał.

Zdaniem Minczewa jedną z przyczyn tego napięcia jest tolerowanie aspołecznych zachowań Romów, m.in. niepłacenia przez nich podatków czy rachunków za prąd i wodę, rozbudowanie systemu świadczeń społecznych zamiast mobilizowania ich do pracy i otrzymania kwalifikacji. Ta tolerancja ze strony państwa powoduje obecnie antyromskie wystąpienia - dodał.

Powodem tych wystąpień stał się wypadek drogowy we wsi Katunica niedaleko Płowdiwu. Zginął tam młody mężczyzna, potrącony przez samochód należący do rodziny miejscowego romskiego przywódcy. Ale antyromskie protesty przybrały szerszą skalę również w związku z kampanią przed wyznaczonymi na 23 października wyborami prezydenckimi i samorządowymi. "Wybory miną i napięcie opadnie" - prognozował w sobotę premier Bojko Borysow. Jego zdaniem napięcie to jest "absolutnie polityczne".

W ocenie prezydenta Georgi Pyrwanowa jednak potrzebne będą lata, by przezwyciężyć negatywne skutki wewnątrzpolityczne antyromskich wystąpień i odbudować nadwerężony wizerunek międzynarodowy. "Od lat nie pisano tak negatywnie w Bułgarii" - podkreślił. Jego zdaniem politykę wobec Romów trzeba przeorientować od rozbudowy systemu świadczeń w stronę inwestycji w oświatę i kwalifikacje.

Tymczasem w sobotę w Sofii i 10 dużych miastach młodzież romska z inicjatywy pozarządowej organizacji Amalipe rozdawała przechodniom kwiaty i wypracowania szkolne romskich dzieci, które pisały o swoim marzeniu, by "uczyć się i żyć wspólnie".

Jednocześnie jeden z sofijskich przywódców romskich Cwetelin Kynczew zagroził, że w razie kontynuacji "prowokacji w stosunku do romskiej ludności" stolica "utonie w śmieciach". W służbach oczyszczania miasta pracują głównie Romowie.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)