Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bułgaria i Rosja podpisały decyzję inwestycyjną o South Stream

0
Podziel się:

Bułgaria i Rosja podpisały w czwartek w Sofii decyzję inwestycyjną ws. budowy
bułgarskiego odcinka gazociągu South Stream. W imieniu Gazpromu umowę podpisał szef koncernu
Aleksiej Miller. Zawarto też umowę na dostawy gazu z Rosji, po cenie niższej niż obecna.

Bułgaria i Rosja podpisały w czwartek w Sofii decyzję inwestycyjną ws. budowy bułgarskiego odcinka gazociągu South Stream. W imieniu Gazpromu umowę podpisał szef koncernu Aleksiej Miller. Zawarto też umowę na dostawy gazu z Rosji, po cenie niższej niż obecna.

Porozumienie o dostawach rosyjskiego gazu ziemnego zawarto na następne 10 lat z możliwością renegocjonowania warunków po pięciu latach. Sofia uzależniała od tej umowy podpisanie dokumentu o South Stream.

Według Millera cena gazu dla Bułgarii "jest najniższa dla kategorii państw takich, jak Bułgaria". "Są to państwa, które nie inwestują w wydobycie gazu w Rosji" - uściślił szef bułgarskiego resortu gospodarki i energetyki Delian Dobrew.

Według premiera Bojko Borysowa, który był obecny na podpisaniu umów, "cena jest o około 20 proc. niższa od obecnej i tylko niewiele wyższa od ceny dla Niemiec".

Dobrew zapewnił, że po uruchomieniu nowego gazociągu Bułgaria nie straci wpływów z tranzytu, które otrzymuje obecnie. W 2011 roku wyniosły one ponad 150 mln dolarów - dodał.

Bułgarski, lądowy, odcinek South Stream ma mieć 540 km. Będzie on mieć trzy stacje kompresorowe i jedno, 59-kilometrowe, odgałęzienie. Zarządzać bułgarskim odcinkiem gazociągu ma spółka, w której Bułgaria i Rosja mają po 50 proc. udziałów.

Jego wartość jest oceniana na 3,3 mld euro i ma się zwrócić za 15 lat. Finansowanie, w razie braku możliwości pokrycia przez bułgarskie państwo kosztów udziału w budowie, zapewni Gazprom. Bułgaria będzie spłacać ten kredyt, nie pobierając przez 15 lat należących się jej opłat za tranzyt gazu, co w praktyce oznacza, że przez ten czas nie będzie otrzymywać zysków.

Daje to argumenty przeciwnikom projektu, według których bułgarscy negocjatorzy nie potrafili wykorzystać strategicznej pozycji kraju i wywalczyć dogodnych dla kraju warunków w klauzulach dotyczących korzystania z przyszłego gazociągu.

Przeciw umowie o South Stream, obciążającej kraj finansowo, opowiadają się wszystkie siły parlamentarne poza rządzącą centroprawicową partią GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), a także nowa pozaparlamentarna partia byłej komisarz unijnej Megleny Kunewej oraz liczni eksperci w dziedzinie energetyki.

Podkreślają oni, że udział w South Stream przy braku działań na rzecz dywersyfikacji źródeł energii nie odpowiada celom unijnej polityki energetycznej, w tym projektom powstania korytarza południowego, czyli dostaw gazu do Europy z ominięciem Rosji - z Turkmenistanu po dnie Morza Kaspijskiego do Azerbejdżanu i dalej do Turcji.

W czwartek na konferencji prasowej z Millerem premier Borysow stwierdził, że stanowisko Azerbajdżanu jest chwiejne i nie daje pewności, by projekt korytarza południowego mógł być wkrótce realizowany.

South Stream ma prowadzić z Rosji z rejonu Anapy nad Morzem Czarnym po jego dnie do okolic Warny, a z Bułgarii przez Serbię, Węgry i Słowenię do Tarvisio na północy Włoch. Moc przesyłowa South Stream ma wynieść 63 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gaz ma popłynąć w 2015 roku, a pełną moc South Stream miałby osiągnąć w 2018 roku. Jego budowa będzie kosztować co najmniej 16 mld euro.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ klm/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)