Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bułgaria: Kilkadziesiąt tysięcy zwolenników lewicy poparło rząd

0
Podziel się:

Kilkadziesiąt tysięcy zwolenników Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP)
wyraziło w sobotę poparcie dla rządu Płamena Oreszarskiego, przeciw któremu od ponad 40 dni w Sofii
odbywają się codzienne protesty.

Kilkadziesiąt tysięcy zwolenników Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) wyraziło w sobotę poparcie dla rządu Płamena Oreszarskiego, przeciw któremu od ponad 40 dni w Sofii odbywają się codzienne protesty.

Zwolennicy lewicy zebrali się na szczycie Buzłudży w górach Starej Płaniny w środkowej części kraju na święcie z okazji rocznicy założenia BSP. Według organizatorów i MSW jest ich ponad 50 tys. Organizowaniem transportu na szczyt wysokości 1441 metrów n.p.m. tradycyjnie zajmują się regionalne struktury partyjne.

Lider lewicy Sergej Staniszew stwierdził, że jego partia - główna parlamentarna siła, popierająca rząd - "nie podda się szantażowi i nie da się zastraszyć". Zapewnił jednocześnie, że "jest gotowa do dialogu z każdym, kto ma pomysł na naprawę kraju".

W liście do zebranych premier Płamen Oreszarski, który mimo wcześniejszej zapowiedzi nie przybył na wiec, stwierdził, że obecnie w kraju istnieje możliwość wolnego wyrażania opinii, czego Bułgarzy byli pozbawieni przez ostatnie cztery lata. "Demokracja polega na obronie prawa wszystkich, którzy myślą odmiennie, nawet jeżeli nie zgadzasz się z ich stanowiskiem" - napisał.

"Nie jestem premierem, który będzie ograniczał prawa i wolności. Jestem gotowy do dialogu. Słyszę głosy wszystkich, przeprowadziłem dziesiątki spotkań. Chciałbym, by opozycja była tak samo aktywna" - podkreślił. Według premiera potrzebne są stabilizacja i konsensus, które pozwoliłyby realizować ważne dla ożywienia gospodarczego reformy.

Protesty antyrządowe trwają w Bułgarii od ponad 40 dni. Ich powodem był wybór wyjątkowo kontrowersyjnego polityka i magnata medialnego Deliana Peewskiego na szefa agencji bezpieczeństwa narodowego. Peewski jest posłem Ruchu na rzecz Praw i Swobód zrzeszającego bułgarskich Turków, który popiera rząd w parlamencie. Mimo unieważnienia tego wyboru protesty trwały nadal, przekształcając się w antyrządowe demonstracje z żądaniami natychmiastowej dymisji gabinetu, przedterminowych wyborów i odsunięcia oligarchii od władzy. Codziennie według MSW bierze w nich udział około 3-5 tys. osób.

Protesty koncentrują się w Sofii i częściowo w Płowdiwie. Poza tymi miastami praktycznie ich nie ma. Sobotni wiec lewicy miał na celu m.in. udowodnienie tezy zwolenników rządu, że "Sofia to jeszcze nie Bułgaria".

Jednocześnie sondaż opinii publicznej, przeprowadzony przez bułgarski oddział Instytutu Otwartego Społeczeństwa, pokazuje, że 44 proc. popiera codzienne antyrządowe wiece, 39 proc. ich nie aprobuje, a 12 proc. nie ma stanowiska w tej sprawie. 72 proc. z ankietowanych 1155 osób wskazuje jednak, że ich zdaniem sytuacja w kraju jest "nie do zniesienia". Normalna jest ona zdaniem 2 proc. respondentów. Dwie trzecie ankietowanych uważa, że sytuacja gospodarcza pogorszyła się w porównaniu ze stanem sprzed roku.

Inny sondaż, również opublikowany w sobotę, pokazuje jednak, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj, wygrałaby je lewica, otrzymując około 20 proc. głosów. Do parlamentu weszłyby trzy partie - lewica, centroprawicowa partia GERB byłego premiera Bojko Borysowa i turecki Ruch na rzecz Praw i swobód, co oznaczałoby praktyczne powtórzenie obecnej sytuacji.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ klm/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)