Bułgarski parlament, wyłoniony w lipcowych wyborach, powołał w środę komisję, która zbada wydatki, decyzje personalne i decyzje o porozumieniach i transakcjach, podjęte przez rządzący do lipca lewicowy gabinet Sergeja Staniszewa w ostatnim roku jego kadencji.
Za powołaniem komisji opowiedziało się 174 posłów w 240-mandatowym parlamencie, w którym większość ma centroprawicowa partia GERB. Przeciw byli wyłącznie deputowani opozycyjnej lewicy.
Były minister finansów Płamen Oreszarski zaproponował, by komisja zbadała całą czteroletnią kadencję poprzedniego gabinetu. Jednak posłowie odrzucili propozycję, argumentując, że zadanie takie jest zbyt pracochłonne i nie zostanie zrealizowane skutecznie w krótkim terminie.
Komisja skupi się na sprawdzeniu dużych transakcji, ich przejrzystości, uzasadnieniu, spowodowanych lub oczekiwanych stratach, na sposobie wykorzystania budżetowej nadwyżki w wys. 4 mld euro, istniejącej w końcu 2008 roku, na programie antykryzysowym, wykorzystywaniu środków z funduszy unijnych i przyczynach zamrożenia dopływu środków europejskich oraz na decyzjach personalnych, których część centroprawicowy gabinet Bojko Borysowa odwołał.
Według przedstawicieli lewicy badaniem działalności poprzedniego rządu i audytem zajmuje się obecnie siedem instytucji w kraju, w tym Państwowa Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, Izba Rozliczeniowa, organa podatkowe, więc dodatkowa komisja nie wniesie nic nowego. Tymczasowa nowa komisja według posła lewicy i byłego członka Trybunału Konstytucyjnego Lubena Kornezowa jest sprzeczna z konstytucją, jej powołanie jest "prowokacją wobec konstytucji".
Komisja powinna przedstawić raport w ciągu dwóch miesięcy. W jej skład wchodzi po dwóch przedstawicieli każdej partii parlamentarnej, łącznie 12 osób. Przewodniczącym komisji jest Stojan Mawrodijew z rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii).
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ klm/ kar/
