Premier Bułgarii Sergej Staniszew udaje się w środę do Moskwy w związku z kryzysem gazowym - poinformowała rządowa służba prasowa.
Na konferencji prasowej w Sofii we wtorek Staniszew oświadczył, że bezpośrednie straty Bułgarii po wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu tydzień temu wynoszą już 101 mln lewów (50,5 mln euro). Są to dane, uzyskane od 368 przedsiębiorstw, dla których podaż gazu ostała całkowicie lub częściowo wstrzymana.
Według danych Ministerstwa Gospodarki i Energetyki kraj dysponuje rezerwami, wystarczającymi na funkcjonowanie gospodarki w trybie oszczędnościowym do 18-20 stycznia. Jeżeli kryzys przedłuży się, zostaną wprowadzone dalsze ograniczenia dla przemysłu. Ciepłownie przeszły na olej opałowy. Ograniczeń w dostawach ciepła na razie się nie przewiduje.
Jednocześnie były premier (rządzący w latach 1997-2001) i lider opozycyjnej centroprawicowej partii Demokraci na rzecz Silnej Bułgarii Iwan Kostow powiedział, że Bułgaria nie może liczyć na odszkodowania od Gazpromu za poniesione straty.
W porozumieniu z Gazpromem podpisanym w grudniu 2006 r., klauzula o odszkodowaniach, istniejąca w poprzednich dokumentach, została usunięta - powiedział Kostow. Tekst porozumienia był utajniony przez dwa lata. Udostępniono go posłom dopiero na ich kategoryczne żądanie w końcu 2008 roku.
Ewgenia Manołowa (PAP)
keb/ ro/
