Bułgarski prezydent Rosen Plewnelijew wyznaczył wybory do PE na 25 maja. W piątkowym przemówieniu w parlamencie zaapelował, by jednocześnie przeprowadzić referendum na temat kształtu systemu wyborczego, w którego sprawie zebrano ponad 500 tys. podpisów.
Plewnelijew podsumował swoje trwające miesiąc konsultacje z siłami politycznymi w parlamencie, w ramach których wyznaczono priorytety rozwoju kraju do 2020 roku. Podkreślił konieczność dywersyfikacji dostaw energii.
"Jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego to uzależnienie energetyczne Bułgarii. Potrzebne są pilne działania w celu przyśpieszenia budowy interkonektorów gazowych z Grecją, Serbią i Turcją" - mówił prezydent.
Nawiązując do sytuacji na Ukrainie, Plewnelijew podkreślił, że pokazuje ona, jak ważna jest integracja europejska. "UE nie jest +klubem bogatych+, u jej podstaw leży dążenie do pokoju, jest ona odpowiedzią postępowej myśli europejskiej na dwie niszczycielskie wojny światowe i miliony ofiar ludzkich" - argumentował.
Sprawa Ukrainy pokazuje, że należy uczyć się na własnych błędach. Europa powinna jak najszybciej podpisać z Mołdawią i Gruzją - a także z Ukrainą - umowy o stowarzyszeniu. "Proces rozszerzania demokracji na wschód powinien postępować" - mówił bułgarski prezydent.
Według Plewnelijewa "społeczność międzynarodowa powinna podjąć wysiłki na rzecz zagwarantowania integralności terytorialnej Ukrainy i demokratycznych wartości. Naród Ukrainy ma prawo sam zadecydować o swojej przyszłości na podstawie demokratycznych i uczciwych wyborów" - mówił.
"Jednocześnie nie należy mieć żadnych złudzeń na temat spadku po ZSRR i po komunistycznym reżymie totalitarnego państwa. UE i USA liczą na dyplomację, Rosja jednak już okupowała Krym i może go anektować na podstawie nielegalnego referendum. Konflikt na Ukrainie jest bardzo niebezpieczny i będzie miał długoterminowe następstwa" - przestrzegł Plewnelijew.
Zwracając się do posłów, prezydent podkreślił, że jednym z wniosków z ukraińskiego kryzysu jest to, dokąd prowadzą systemowe naruszenia zasad państwa prawa, ustanowienie oligarchicznego modelu gospodarczego, koncentracja własności w mediach i korupcja. "To one przyczyniły się do kryzysu na Ukrainie, liczę, że w Bułgarii wyciągniemy z tego wnioski" - powiedział.
Wcześniej w przemówieniu stwierdził, że sytuacja mediów w Bułgarii pogarsza się coraz szybciej i wprowadzenie samoregulacji jest niemożliwe z uwagi na wysoką koncentrację własności. O tym złym stanie świadczy m.in. ostatni ranking organizacji Reporterzy bez Granic, w którym Bułgaria spadła na 100. miejsce.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ awl/ kar/