W Bułgarii w niedzielę od 6 rano (5 czasu polskiego) trwa referendum w sprawie przyszłości energetyki jądrowej. Z inicjatywą referendum wystąpili opozycyjni socjaliści po decyzji centroprawicowego rządu o rezygnacji z budowy nowej elektrowni atomowej w Belene.
Władze tłumaczą, że koszt tej budowy jest zbyt wysoki i dlatego zdecydowały się na rozbudowę istniejącej siłowni w Kozłoduju.
Jest to pierwsze referendum w postkomunistycznej historii Bułgarii, które może mieć jedynie charakter konsultacyjny, gdyż najprawdopodobniej frekwencja będzie zbyt niska, aby zostało uznane za ważne.
Instytuty badań opinii publicznej prognozują, że udział w referendum weźmie 1,5-2 mln na 6,9 mln uprawnionych do głosowania. Aby uznać głosowanie za ważne, musi uczestniczyć w nim taka sama liczba osób, jak w ostatnich wyborach parlamentarnych w lipcu 2009 r., czyli 4,35 mln, a wiążące, gdy 50 proc. plus jeden głosujący da pozytywną lub negatywną odpowiedź. Jeżeli zagłosuje 20 proc. ogólnej liczby wyborców i dadzą oni pozytywną odpowiedź, sprawa ma wrócić do parlamentu do ponownego rozpatrzenia.
Rządząca partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) i ekolodzy - przeciwnicy budowy elektrowni Belene, która ma kosztować ok. 12 mld euro, twierdzą, że nowa siłownia jeszcze bardziej uzależni kraj w dziedzinie energetyki od Rosji. Z kolei socjaliści i nacjonaliści podkreślają, że Belene pozwoli na rozwój nowych technologii, stworzy nowe miejsca pracy a koszt jej budowy będzie faktycznie dwukrotnie niższy od szacunków finansowych podawanych przez prawicę.
Pierwsze wyniki referendum instytucje sondażowe podadzą wkrótce po zamknięciu lokali o godzinie 19 (18 czasu polskiego). Oficjalne rezultaty znane będą w ciągu najbliższych trzech dni. (PAP)
jo/ pz/
13082735