Zakaz zniknie jeszcze przed wejściem w życie. Zgodnie z przyjętą w maju 2009 roku ustawą, miał on obowiązywać od 1 czerwca bieżącego roku.
Liberalizację ustawy zaproponował klub poselski rządzącej centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), twierdząc, że w czasie kryzysu zakaz stwarza dodatkowe utrudnienia dla biznesu.
Według posłów GERB właścicielom lokali o powierzchni do 100 mkw. należy zostawić wybór, czy można palić, czy nie. W większych lokalach palacze powinni mieć wydzielone oddzielne pomieszczenia.
Przestrzeganie ustawy i wyegzekwowanie należnych za jej naruszanie grzywien jest bardzo trudne - podkreślają autorzy projektu zmian. Zakładają, że zakaz może być wprowadzany stopniowo w następnych 4-5 latach.
Propozycja została zaaprobowana przez większość członków pozostałych klubów poselskich. Jako antyeuropejską scharakteryzował ją jedynie były premier i lider partii Demokraci na rzecz Silnej Bułgarii, Iwan Kostow.
Według oficjalnych statystyk w Bułgarii pali 52,4 proc. mężczyzn i 38,1 proc. kobiet. 50 proc. kobiet ciężarnych pali.Biznes bułgarski, zwłaszcza branża turystyczna, zawsze przeciwstawiał się zakazowi palenia. Według gazety elektronicznej _ Mediapool _ za obecną propozycją centroprawicy stoją właśnie lobby turystyczne i branża tytoniowa.
Jeden z autorów projektu, poseł Emil Dymitrow przed wejściem do parlamentu w lipcu ubiegłego roku był prezesem Stowarzyszenia producentów i handlowców wyrobami tytoniowymi.
Autorzy projektu powołują się na przykład Grecji, w której próby zakazu palenia w miejscach publicznych nie powiodły się.