Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bydgoszcz: Agencja śledząca działaczkę może stracić koncesję

0
Podziel się:

Bydgoska prokuratura bada legalność działań agencji ochrony, śledzącej
działaczkę związkową z Miejskich Wodociągów. Jeśli okaże się, że ochroniarze śledzący kobietę na
zlecenie spółki złamali prawo, agencja może stracić koncesję.

Bydgoska prokuratura bada legalność działań agencji ochrony, śledzącej działaczkę związkową z Miejskich Wodociągów. Jeśli okaże się, że ochroniarze śledzący kobietę na zlecenie spółki złamali prawo, agencja może stracić koncesję.

"Sprawdzenie legalności działań agencji ochrony, która miała śledzić działaczkę związkową, jest kolejnym wątkiem śledztwa prowadzonego w tej sprawie przez Prokuraturę Bydgoszcz-Południe. Wszczęliśmy je na podstawie materiałów dostarczonych przez związkowców, a dodatkowo z wnioskiem o zbadanie tego wątku zwróciło się do nas MSWiA" - powiedział w piątek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Jan Bednarek.

Agencja ochrony, wynajęta przez komunalną spółkę wodociągową z Bydgoszczy, nie miała w swej ofercie usług detektywistycznych, na które wymagane jest uzyskanie odrębnej licencji. Jeśli prokuratura potwierdzi, że doszło do złamania prawa, agencja straci koncesję na swą działalność.

W Bydgoszczy toczy się już inne śledztwo w sprawie inwigilacji działaczki, wszczęte na podstawie ustawy o związkach zawodowych. Postępowanie na razie prowadzone jest w sprawie domniemanej inwigilacji i dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Kilka tygodni temu związkowcy ujawnili, że na zlecenie bydgoskich Wodociągów Miejskich, przez dłuższy czas śledzona była liderka zakładowej organizacji związkowej. Kobietę obserwowali pracownicy firmy ochroniarskiej, wynajętej przez prezesa Stanisława Drzewieckiego.

Prezes potwierdził fakt śledzenia działaczki, ale utrzymuje, że był to efekt "drastycznej samowoli" pracownicy działu personalnego. Miała ona wydać polecenie ochroniarzom, których podstawowym zadaniem było rzekomo zidentyfikowanie złodziei paliwa, by sprawdzali, czy liderka związku nie nadużywa czasu przeznaczonego na działalność społeczną do prywatnych celów.

Drzewiecki oficjalnie przeprosił za śledzenie działaczki. Pracownica, która miała być sprawczynią sytuacji, została ukarana naganą i pozbawieniem premii kwartalnej. Ma także pokryć koszty inwigilacji.

Związkowcy utrzymują jednak, że inwigilacja była inicjatywą prezesa firmy.(PAP)

olz/ abr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)