W intencji ofiar katastrofy smoleńskiej modlono się w wtorek w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników - Sanktuarium Nowych Męczenników w Bydgoszczy. Z tej parafii pochodziła jedna z ofiar tragedii - prezydencki tłumacz Aleksander Fedorowicz.
"Wierzmy głęboko, że śmierć 96 Polek i Polaków nie będzie bezsensowną tragedią, ale mimo trudności, złych emocji, pozwoli nam wszystkim jeszcze raz rozpocząć drogę odnowy przez przebaczenie, miłosierdzie i pojednanie, by wreszcie zgodnie, w prawdzie i miłości, podjąć wysiłek budowania lepszego jutra naszego wspólnego domu, jakim jest nasza umiłowana ojczyzna" - mówił w homilii proboszcz parafii, ks. prałat Józef Kubalewski.
Duchowny podkreślił, że przed dwoma laty, 10 kwietnia, wielu rodaków pogrążyło się w głębokiej zadumie, przeżyło swoje osobiste rekolekcje.
"Dzisiaj (...) w chwili głębokiej pobożnej refleksji z pokorą pytamy: co ty Boże chcesz nam Polakom i światu przez tę smoleńską tragedię powiedzieć? A może chcesz nas ostrzec, że wszelkie waśnie i partyjne, polityczne spory toczone pod pretekstem dobra ojczyzny to droga wiodąca na manowce prywaty i egoizmu" - mówił ks. prałat Kubalewski.
Po mszy świętej przed kościołem odbył się wiec zorganizowany m.in. przez Solidarnych 2010 i bydgoski klub "Gazety Polskiej". Wśród zabierających głos był brat prezydenckiego tłumacza, Dariusz Fedorowicz.
"W dwa lata po tragedii, w dalszym ciągu nie mamy dostępu do kluczowych dowodów, a nasze najwyższe władze, oprócz pozorowanych działań, nie robią niczego, aby odzyskać własność państwa polskiego - wrak samolotu i inne kluczowe dowody w tej sprawie. Śledztwo w sprawie katyńskiej trwa do dziś. Czy tak samo długo będziemy musieli czekać na wyjaśnienie przyczyn tragedii smoleńskiej? Odpowiedzmy sobie na to we własnym sercu" - powiedział Dariusz Fedorowicz.
Po wiecu zgromadzeni przeszli na cmentarz przy kościele św. Józefa, gdzie spoczywa Aleksander Fedorowicz. Na jego grobie złożono kwiaty i zapalono znicze. (PAP)
rau/ itm/ ura/