Marokańczycy popierający Krajowy Komitet Wyzwolenia Ceuty i Melilli nie przepuszczają od czwartku rano ciężarówek z rybami, owocami i warzywami dla Melili, blokując je na granicy tej hiszpańskiej enklawy.
Domagający się powrotu tego 70-tysięcznego miasta do Maroka, podjęli swą kolejną akcję nazajutrz po rozmowie telefonicznej króla Hiszpanii Juana Carlosa i króla Maroka Mohammeda VI, wypróbowanych sojuszników w działaniach na rzecz stabilizacji w regionie.
Tematem ich rozmowy było napięcie powstałe wokół zarzutów ze strony Maroka dotyczących złego traktowania i przejawów rasizmu ze strony policji hiszpańskiej na granicy Ceuty i Melilli w stosunku do Marokańczyków.
Codziennie przybywa tu do pracy lub na zakupy 35 tys. Marokańczyków.
Blokada sprawiła, że stoiska ze świeżą żywnością w głównej hali handlowej w Melilli były w czwartek prawie puste. Miasto jest niemal całkowicie uzależnione od dostaw świeżej żywności z Maroka.
Przewodniczący komitetu koordynacyjnego ruchu na rzecz wyzwolenia Ceuty i Melilli, Munaim Chauki, jako dowód poparcia ludności marokańskiej dla blokady Melilli wskazał fakt, że Marokańczycy zaniechali w czwartek wwożenia żywności do enklawy nawet w prywatnych samochodach.
Chauki zapowiedział rozpoczęcie od poniedziałku również blokady wwozu materiałów budowlanych do Melilli.
Madryt konsekwentnie odrzuca roszczenia Maroka do obu afrykańskich enklaw - Ceuty i Melilli, ale nowe napięcie, jakie powstało w tej kwestii skłoniło obu monarchów do zaplanowania w najbliższym czasie ich nowego spotkania.
Jego tematem, jak stwierdza komunikat kancelarii królewskiej w Madrycie, będzie "rozwiązanie nieporozumień, bądź drobnych problemów zakłócających znakomite stosunki między obu krajami". (PAP)
ik/ ro/
6771479
