Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Chile: Dwudniowy strajk zaczęto od budowy barykad

0
Podziel się:

Chilijscy studenci, związkowcy i politycy opozycji
zorganizowali dwudniowy, ogólnonarodowy strajk, którego celem jest wymuszenie zmian w składzie
rządu. Niektórzy manifestanci rozpoczęli w środę akcję strajkową od płonących barykad i atakowania
autobusów.

Chilijscy studenci, związkowcy i politycy opozycji zorganizowali dwudniowy, ogólnonarodowy strajk, którego celem jest wymuszenie zmian w składzie rządu. Niektórzy manifestanci rozpoczęli w środę akcję strajkową od płonących barykad i atakowania autobusów.

Ulice Santiago wypełniają się dymem z płonących opon, które posłużyły do budowy barykad i gazem łzawiącym - pisze agencja AP. Uczestnicy protestu planowali marsz ku centrum miasta, ale rząd tego zabronił, powołując się na surowe prawo przeciw tego rodzaju "burzeniu porządku publicznego". Ludzie zaczęli więc obrzucać autobusy kamieniami i podpalać barykady.

Protest społeczny zwrócony jest przeciw rządom Sebastiana Pinery - najbardziej niepopularnego prezydenta Chile od czasów reżimu Augusto Pinocheta - pisze Reuters.

Policja poinformowała, że jeden z funkcjonariuszy został postrzelony w rękę, podpalono też jeden samochód. Kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych.

Nieliczni manifestanci z zamaskowanymi twarzami rzucają kamieniami w autobusy, których kierowcy odmówili udziału w powszechnym strajku. Wojsko wysłało na ulice Santiago czołgi. Protesty wybuchły też w innych, największych miastach Chile.

Jednak większość akcji strajkowych przebiega pokojowo, grupy zebrane przed budynkami władz miejskich w stolicy hałasują tłukąc w garnki i patelnie.

Rząd poinformował, że strajk ten może kosztować Chile około 400 mln dolarów, ze względu na wstrzymanie produkcji. Ponadto, według komunikatu władz, 95 proc. pracowników sektora publicznego zignorowało nawoływania do udziału w strajku.

Nie przerwano pracy w wielu kopalniach miedzi. Chile jest największym na świecie producentem tego kruszcu.

Przewidziany na środę i czwartek protest, to pierwszy 48-godzinny strajk od czasu dyktatorskich rządów Augusto Pinocheta (1973 -1990). Społeczne niezadowolenia Chilijczyków, którzy uważają, że mimo szybkiego wzrostu gospodarczego kraju (6,6 proc. w tym roku), ich sytuacja nie ulega poprawie. Zmiany personalne w gabinecie Pinery przeprowadzone w zeszłym miesiącu nie poprawiły fatalnych notowań prezydenta i nie uspokoiły opinii publicznej.

Niepokoje w Chile trwają od tygodni. Wcześniej strajkowali studenci. Na początku sierpnia ponad 60 tys. osób przeszło ulicami Santiago, domagając się reformy szkolnictwa. Była to dziewiąta w ciągu trzech miesięcy demonstracja zorganizowana przez studentów. Doszło do sporadycznych starć i zatrzymano kilka osób.(PAP)

fit/

9645235 9645187 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)